<3
http://www.google.com/webmasters/hacked/ Oslo - monit o zepsutych httpsach też jest kupą rzuconą w hakerów.
No mógłbym wziąć boilerplate rysia, tylko gdzie to wysłać? A może póki jeszcze siedzą w Krakowie, wybrać się z maczetą do Googla? Brakuje mi takiego generala tylko dla syćkich haesów. Żeby jakieś duże rzeczy przepychać. I nie, hackerspaces.org nie wygląda mi na zbyt żywe. Tamten jabber jest prawie martwy a lista jeszcze martwiejsza.
On 4 March 2015 08:34:38 CET, Wiktor Przybylski wikprzybylski@gmail.com wrote:
<3
http://www.google.com/webmasters/hacked/ Oslo - monit o zepsutych httpsach też jest kupą rzuconą w hakerów.
No mógłbym wziąć boilerplate rysia, tylko gdzie to wysłać? A może póki jeszcze siedzą w Krakowie, wybrać się z maczetą do Googla? Brakuje mi takiego generala tylko dla syćkich haesów. Żeby jakieś duże rzeczy przepychać. I nie, hackerspaces.org nie wygląda mi na zbyt żywe. Tamten jabber jest prawie martwy a lista jeszcze martwiejsza.
Może napisz posta na Hacker News? Jest to w końcu strona dla hakerów.
Pozdro, Emeryth
HN przerabiał już dyskusje na temat "hacker" vs. "cracker" dawno, dawno temu i doszedł do wniosku, że to jest cholernie pedantyczne czepianie się o gówno. Ale go ahead, if you wan't to try :P.
On Wed, 4 Mar 2015 at 13:20 Andrzej Surowiec emeryth@gmail.com wrote:
On 4 March 2015 08:34:38 CET, Wiktor Przybylski wikprzybylski@gmail.com wrote:
<3
http://www.google.com/webmasters/hacked/ Oslo - monit o zepsutych httpsach też jest kupą rzuconą w hakerów.
No mógłbym wziąć boilerplate rysia, tylko gdzie to wysłać? A może póki jeszcze siedzą w Krakowie, wybrać się z maczetą do Googla? Brakuje mi takiego generala tylko dla syćkich haesów. Żeby jakieś duże rzeczy przepychać. I nie, hackerspaces.org nie wygląda mi na zbyt żywe. Tamten jabber jest prawie martwy a lista jeszcze martwiejsza.
Może napisz posta na Hacker News? Jest to w końcu strona dla hakerów.
Pozdro, Emeryth
General mailing list General@lists.hackerspace.pl https://lists.hackerspace.pl/mailman/listinfo/general
W dniu 04.03.2015 o 14:15, TeMPOraL pisze:
HN przerabiał już dyskusje na temat "hacker" vs. "cracker" dawno, dawno temu i doszedł do wniosku, że to jest cholernie pedantyczne czepianie się o gówno. Ale go ahead, if you wan't to try :P.
Tak samo jak rzekomo czepianiem się było naleganie na nazywanie GNU/Linuxa GNU/Linuxem... Do czasu aż Google nie wypuścił nonGNU/Linuxa i fuckup jaki z tego wyniknął cierpimy po dziś dzień. Mam na myśli ludzi opowiadających bzdury pokroju "przecież nasz produkt supportuje Linuxa, Android to Linux, więc to będzie działać na Twoim <insert distro name here>".
Poprawne nazewnictwo jest rzeczą bardzo ważną.
On 0305T0746, Łukasz 'Cyber Killer' Korpalski wrote:
W dniu 04.03.2015 o 14:15, TeMPOraL pisze:
HN przerabiał już dyskusje na temat "hacker" vs. "cracker" dawno, dawno temu i doszedł do wniosku, że to jest cholernie pedantyczne czepianie się o gówno. Ale go ahead, if you wan't to try :P.
No i znów, dobrze byłoby zacząć od Wikipedii, która też podchodzi do kwestii dość neutralnie, czyli z waszego punktu widzenia - błędnie. ;-)
Tak samo jak rzekomo czepianiem się było naleganie na nazywanie GNU/Linuxa GNU/Linuxem... Do czasu aż Google nie wypuścił nonGNU/Linuxa i fuckup jaki z tego wyniknął cierpimy po dziś dzień. Mam na myśli ludzi opowiadających bzdury pokroju "przecież nasz produkt supportuje Linuxa, Android to Linux, więc to będzie działać na Twoim <insert distro name here>".
Poprawne nazewnictwo jest rzeczą bardzo ważną.
Tyle, że "GNU/Linux" nijak nie jest poprawną nazwą, jest zwyczajną marketingową ściemą RMS-a - każdy Linux jest non-GNU, bo większa część kluczowego oprogramowania nie ma związku z projektem GNU.
A Android nie jest Linuksem, jest systemem bazowanym na Linuksie.
W dniu 05.03.2015 o 07:22, Edward Tomasz Napierała pisze:
Tyle, że "GNU/Linux" nijak nie jest poprawną nazwą, jest zwyczajną marketingową ściemą RMS-a - każdy Linux jest non-GNU, bo większa część kluczowego oprogramowania nie ma związku z projektem GNU.
Życzę szczęścia odpalić to "kluczowe oprogramowanie" bez glibc, gcc, basha, itd... Ten system nazywa się GNU właśnie z tego powodu. Kod kernela również nie jest wcale największym elementem, a jakoś ma znaczenie.
Dla mnie RMS ma zawsze rację (wielokrotnie historia to wykazała), jedynie część ludzi tego nie widzi w chwili kiedy on coś mówi.
No, ale koniec offtopa, miało być o hackerach.
On 0305T0807, Łukasz 'Cyber Killer' Korpalski wrote:
W dniu 05.03.2015 o 07:22, Edward Tomasz Napierała pisze:
Tyle, że "GNU/Linux" nijak nie jest poprawną nazwą, jest zwyczajną marketingową ściemą RMS-a - każdy Linux jest non-GNU, bo większa część kluczowego oprogramowania nie ma związku z projektem GNU.
Życzę szczęścia odpalić to "kluczowe oprogramowanie" bez glibc, gcc, basha, itd... Ten system nazywa się GNU właśnie z tego powodu. Kod kernela również nie jest wcale największym elementem, a jakoś ma znaczenie.
Całe to kluczowe oprogramowanie działa bez problemu bez glibca, gcc czy basha. Nawet pod Linuksem każda z tych rzeczy ma - często lepsze - zamienniki.
W odróżnieniu od takiego Xorga, który z GNU nie ma nic wspólnego.
Dla mnie RMS ma zawsze rację (wielokrotnie historia to wykazała),
LOL.
jedynie część ludzi tego nie widzi w chwili kiedy on coś mówi.
No, ale koniec offtopa, miało być o hackerach.
No to znów, proponuję zacząć od zmiany definicji hakera na Wikipedii.
2015-03-05 8:00 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
Całe to kluczowe oprogramowanie działa bez problemu bez glibca, gcc czy basha. Nawet pod Linuksem każda z tych rzeczy ma - często lepsze - zamienniki.
Od bardzo niedawna. Polecam zbudować Apple/Linuxa tzn. systemu z clang, zsh (lub BSD sh) i musl. Niezłe wyzwanie, gdzieś 1/3 rzeczy nie działa mimo, że musl dobrze umie rozszerzenia glibc, libc++ również.
In b4 redefinicja słów "kluczowe oprogramowanie" - bo przecież można też użyć tcc, busyboxa i dietlibc. :P
On 0305T0856, Radoslaw Szkodzinski wrote:
2015-03-05 8:00 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
Całe to kluczowe oprogramowanie działa bez problemu bez glibca, gcc czy basha. Nawet pod Linuksem każda z tych rzeczy ma - często lepsze - zamienniki.
Od bardzo niedawna. Polecam zbudować Apple/Linuxa tzn. systemu z clang, zsh (lub BSD sh) i musl. Niezłe wyzwanie, gdzieś 1/3 rzeczy nie działa mimo, że musl dobrze umie rozszerzenia glibc, libc++ również.
Nadal, każda z rzeczy z projektu GNU ma zamienniki, zwykle lepsze. Taki Xorg - na licencji MIT - jest kluczowym elementem każdego desktopa i (działającego) zamiennika nie ma.
Termin "GNU/Linux" wziął się stąd, że Stallman zawsze chciał napisać system operacyjny, ale mu nie wyszło, a Linusowi - owszem, i Stallman nagle poczuł się niedoceniany, zwłaszcza że ten system operacyjny wykorzystywał kilka rzeczy z projektu GNU - bo akurat były pod ręką.
On 0305T1340, Edward Tomasz Napierała wrote:
On 0305T0856, Radoslaw Szkodzinski wrote:
2015-03-05 8:00 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
Całe to kluczowe oprogramowanie działa bez problemu bez glibca, gcc czy basha. Nawet pod Linuksem każda z tych rzeczy ma - często lepsze - zamienniki.
Od bardzo niedawna. Polecam zbudować Apple/Linuxa tzn. systemu z clang, zsh (lub BSD sh) i musl. Niezłe wyzwanie, gdzieś 1/3 rzeczy nie działa mimo, że musl dobrze umie rozszerzenia glibc, libc++ również.
Nadal, każda z rzeczy z projektu GNU ma zamienniki, zwykle lepsze. Taki Xorg - na licencji MIT - jest kluczowym elementem każdego desktopa i (działającego) zamiennika nie ma.
Termin "GNU/Linux" wziął się stąd, że Stallman zawsze chciał napisać system operacyjny, ale mu nie wyszło, a Linusowi - owszem, i Stallman nagle poczuł się niedoceniany, zwłaszcza że ten system operacyjny wykorzystywał kilka rzeczy z projektu GNU - bo akurat były pod ręką.
(Also - jak już się, w 2015 roku, udało wskrzesić dyskusję o sensowności nazwy GNU/Linux, to postuluję się nie ograniczać i zrobić wątek "vim vs emacs", "czy 2015 będzie rokiem linuksa na desktopach" i "nokia vs iphone".)
Bym jeszcze dorzucił Smoleńsk, ale jest zbyt aktualny.
2015-03-05 13:43 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
(Also - jak już się, w 2015 roku, udało wskrzesić dyskusję o sensowności nazwy GNU/Linux, to postuluję się nie ograniczać i zrobić wątek "vim vs emacs"
Bezcelowe: VIM wygrał - pozostali zatwardziali emacsowcy emulują vima w swoim emacsie. ;)
"czy 2015 będzie rokiem linuksa na desktopach"
Również bezcelowe: linux - de facto - dominuje już wszędzie poza samymi desktopami. Jako wielki zwolennik apple powinieneś już znać na pamięć głoszenia Wielkiego Steve, że desktopy już się nie liczą. ;)
"nokia vs iphone".)
"Trup vs ślepy jeździec wierzący, że wciąż jest na szczycie" ;)
On 0305T1425, Robert Sebastian Gerus wrote:
2015-03-05 13:43 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
(Also - jak już się, w 2015 roku, udało wskrzesić dyskusję o sensowności nazwy GNU/Linux, to postuluję się nie ograniczać i zrobić wątek "vim vs emacs"
Bezcelowe: VIM wygrał - pozostali zatwardziali emacsowcy emulują vima w swoim emacsie. ;)
Ano.
"czy 2015 będzie rokiem linuksa na desktopach"
Również bezcelowe: linux - de facto - dominuje już wszędzie poza samymi desktopami.
No nie bardzo - dominuje w embedded (poza pewnymi specyficznymi branżami, typu enterprise'owe NAS-y albo duże routery) i, w pewnym sensie (bo to nie Linux, a niekompatybilny z nim system bazujący na Linuksie) w telefonach. W serwerach jest gdzieś pół na pół z Windows.
Jako wielki zwolennik apple powinieneś już znać na pamięć głoszenia Wielkiego Steve, że desktopy już się nie liczą. ;)
To pewnie właśnie dlatego Apple jest jedną z dwóch firm poważnie podchodzących do desktopów.
"nokia vs iphone".)
"Trup vs ślepy jeździec wierzący, że wciąż jest na szczycie" ;)
Przypomnij mi, czy Apple nadal zgarnia ponad 70% dochodów całego rynku smartphone'ów?
2015-03-05 13:59 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
To pewnie właśnie dlatego Apple jest jedną z dwóch firm poważnie podchodzących do desktopów.
A podchodzą poważnie? Robią laptopy i śmietniczki do których nie włożysz nawet nic, co wymaga więcej niż pci-e 2.0 4x. A świat się nie kończy na programistach i webdeveloperach i czasem czegoś takiego potrzeba. A system operacyjny na czymkolwiek okołodesktopowym od nich - ku zmartwieniu znajomych faktycznie korzystających z nie-mobilnych urządzeń apple do pracy - jest coraz bardziej upraszczany i przypominający iOS, co się na nie-mobilnych urządzeniach nie sprawdza. I jeśli faktycznie potrzebujesz urządzenia do pracy, to wypada jest mieć na nie gwarancję on-site next-buisness-day, nieważne czy urządzenia się psują raz na rok czy raz na lat 7, czego Apple nie oferuje[0]. A jeśli to jest laptop, to najlepiej worldwide, czego Apple nie oferuje tymbardziej. I na rynku są trzy firmy poważnie podchodzące do desktopów: Dell, HP i Lenovo. Apple nie jest jedną z nich. Dla Apple rynek desktopów jest zaszłością historyczną na której przypadkiem ciągle są obecni i z którą nie wiedzą co zrobić.
Przypomnij mi, czy Apple nadal zgarnia ponad 70% dochodów całego rynku smartphone'ów?
Tak jak mówiłem, ślepy jeździec :) Jaki udział w rynku (światowym, dla uściślenia) mają ostatnio? 20 czy już może spadło do 10%? ;)
[0]: jeśli dobrze poszukać, to oferuje, ale jeśli poszukać jeszcze lepiej, to tylko w kilku miastach w Kanadzie i USA i po zaporowych cenach. Czyli w praktyce tego nie oferują.
On 0305T1519, Robert Sebastian Gerus wrote:
2015-03-05 13:59 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
To pewnie właśnie dlatego Apple jest jedną z dwóch firm poważnie podchodzących do desktopów.
A podchodzą poważnie? Robią laptopy i śmietniczki do których nie włożysz nawet nic, co wymaga więcej niż pci-e 2.0 4x. A świat się nie kończy na programistach i webdeveloperach i czasem czegoś takiego potrzeba.
A mimo to ludzie chętnie to kupują. Jaki dziwny ten świat.
A system operacyjny na czymkolwiek okołodesktopowym od nich - ku zmartwieniu znajomych faktycznie korzystających z nie-mobilnych urządzeń apple do pracy - jest coraz bardziej upraszczany i przypominający iOS, co się na nie-mobilnych urządzeniach nie sprawdza.
I nadal stanowi jedyną realną alternatywę dla Windows.
I jeśli faktycznie potrzebujesz urządzenia do pracy, to wypada jest mieć na nie gwarancję on-site next-buisness-day, nieważne czy urządzenia się psują raz na rok czy raz na lat 7, czego Apple nie oferuje[0]. A jeśli to jest laptop, to najlepiej worldwide, czego Apple nie oferuje tymbardziej.
W Polsce. Z kolei na Saharze ciężko zjeść dobre sushi.
I na rynku są trzy firmy poważnie podchodzące do desktopów: Dell, HP i Lenovo. Apple nie jest jedną z nich. Dla Apple rynek desktopów jest zaszłością historyczną na której przypadkiem ciągle są obecni i z którą nie wiedzą co zrobić.
Nie zrozumiałeś. Nie mówiłem o firmach poważnie podchodzących do składania gotowych elementów i świadczeniu supportu. Mówiłem o firmach, dla których desktop jest istotnym elementem strategii biznesowej, i które coś z tym desktopem robią. Są dwie: Microsoft i Apple.
Przypomnij mi, czy Apple nadal zgarnia ponad 70% dochodów całego rynku smartphone'ów?
Tak jak mówiłem, ślepy jeździec :) Jaki udział w rynku (światowym, dla uściślenia) mają ostatnio? 20 czy już może spadło do 10%? ;)
Pomyliłeś udział w rynku z dochodami z rynku. Byłoby śmieszniej, gdybyś zrobił to w przypadku Motoroli, której udział w rynku od zawsze dodatni, a z kolei dochody - ujemne.
2015-03-05 15:07 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
I jeśli faktycznie potrzebujesz urządzenia do pracy, to wypada jest mieć na nie gwarancję on-site next-buisness-day, nieważne czy urządzenia się psują raz na rok czy raz na lat 7, czego Apple nie oferuje[0]. A jeśli to jest laptop, to najlepiej worldwide, czego Apple nie oferuje tymbardziej.
W Polsce. Z kolei na Saharze ciężko zjeść dobre sushi.
Doczytaj. Szczególnie to co napisałem na dole przy "[0]". Robilem risercz w tym temacie przy okazji szukania sensownych opcji na nową stacjonarkę (co zabawne, wyszło mi, że na razie nic nie wychodzi sensownie ;-) )
Nie zrozumiałeś. Nie mówiłem o firmach poważnie podchodzących do składania gotowych elementów i świadczeniu supportu. Mówiłem o firmach, dla których desktop jest istotnym elementem strategii biznesowej, i które coś z tym desktopem robią. Są dwie: Microsoft i Apple.
I uaktualnie sprzętu desktopowego raz na trzy lata i traktowanie systemu w wersji desktopowej coraz bardziej po macoszemu doskonale to pokazuje w przypadku Apple. Ten sam Microsoft który też by się najchętniej z desktopów wycofał, co pokazują próbując ujednolicić użytkowników desktopowych z mobilnymi.
Pomyliłeś udział w rynku z dochodami z rynku. Byłoby śmieszniej, gdybyś zrobił to w przypadku Motoroli, której udział w rynku od zawsze dodatni, a z kolei dochody - ujemne.
Pomyliłeś korzyści tymczasowe z tym co się w dłuższej perspektywie faktycznie liczy. Apple jest jak IBM z mainframe i skończy się to dokładnie tak samo jak mainframe vs commodity servers.
I proponuję przenieść się na OT.
W dniu 5 marca 2015 15:55 użytkownik Robert Sebastian Gerus ar@bash.org.pl napisał:
2015-03-05 15:07 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
Nie zrozumiałeś. Nie mówiłem o firmach poważnie podchodzących do składania gotowych elementów i świadczeniu supportu. Mówiłem o firmach, dla których desktop jest istotnym elementem strategii biznesowej, i które coś z tym desktopem robią. Są dwie: Microsoft i Apple.
I uaktualnie sprzętu desktopowego raz na trzy lata i traktowanie systemu w wersji desktopowej coraz bardziej po macoszemu doskonale to pokazuje w przypadku Apple.
http://farm4.staticflickr.com/3763/12485724303_b3983e577a.jpg
Gdzieś widziałem dokładniejszy i ładniejszy wykres, ale ten powyżej daje radę. Jakoś na początku roku był fajny artykuł te dane omawiający i konkluzja (z którą oczywiście można się zgodzić lub nie) jest taka, że Mac, ze stale zmniejszającym się jego udziałem w ogólnym zysku Apple, staje się przede wszystkim platformą do deweloperki aplikacji na iOS.
Z drugiej, trzeba pamiętać, że to jest udział *procentowy*. W wartościach bezwzględnych, zyski ze sprzedaży maków nie maleją:
http://cdn.macrumors.com/article-new/2014/07/linechart.png
On 0305T1649, Jarosław Górny wrote:
W dniu 5 marca 2015 15:55 użytkownik Robert Sebastian Gerus ar@bash.org.pl napisał:
2015-03-05 15:07 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
Nie zrozumiałeś. Nie mówiłem o firmach poważnie podchodzących do składania gotowych elementów i świadczeniu supportu. Mówiłem o firmach, dla których desktop jest istotnym elementem strategii biznesowej, i które coś z tym desktopem robią. Są dwie: Microsoft i Apple.
I uaktualnie sprzętu desktopowego raz na trzy lata i traktowanie systemu w wersji desktopowej coraz bardziej po macoszemu doskonale to pokazuje w przypadku Apple.
http://farm4.staticflickr.com/3763/12485724303_b3983e577a.jpg
Gdzieś widziałem dokładniejszy i ładniejszy wykres, ale ten powyżej daje radę. Jakoś na początku roku był fajny artykuł te dane omawiający i konkluzja (z którą oczywiście można się zgodzić lub nie) jest taka, że Mac, ze stale zmniejszającym się jego udziałem w ogólnym zysku Apple, staje się przede wszystkim platformą do deweloperki aplikacji na iOS.
Z drugiej, trzeba pamiętać, że to jest udział *procentowy*. W wartościach bezwzględnych, zyski ze sprzedaży maków nie maleją:
No i warto to zestawić z udziałem rynkowym Linuksa, który nie zmienia się od dekady, i z konkluzją, że linuksowy desktop jest używany prawie wyłacznie do developowania linuksowego desktopu, bo nawet developerzy innych Open Source'owych aplikacji preferują Maki.
On 0305T1555, Robert Sebastian Gerus wrote:
2015-03-05 15:07 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
I jeśli faktycznie potrzebujesz urządzenia do pracy, to wypada jest mieć na nie gwarancję on-site next-buisness-day, nieważne czy urządzenia się psują raz na rok czy raz na lat 7, czego Apple nie oferuje[0]. A jeśli to jest laptop, to najlepiej worldwide, czego Apple nie oferuje tymbardziej.
W Polsce. Z kolei na Saharze ciężko zjeść dobre sushi.
Doczytaj. Szczególnie to co napisałem na dole przy "[0]". Robilem risercz w tym temacie przy okazji szukania sensownych opcji na nową stacjonarkę (co zabawne, wyszło mi, że na razie nic nie wychodzi sensownie ;-) )
Jeśli w riserczu zakładasz, że usługa ma być dostępna w Birmie, to nic dziwnego.
Nie zrozumiałeś. Nie mówiłem o firmach poważnie podchodzących do składania gotowych elementów i świadczeniu supportu. Mówiłem o firmach, dla których desktop jest istotnym elementem strategii biznesowej, i które coś z tym desktopem robią. Są dwie: Microsoft i Apple.
I uaktualnie sprzętu desktopowego raz na trzy lata i traktowanie systemu w wersji desktopowej coraz bardziej po macoszemu doskonale to pokazuje w przypadku Apple.
Uaktualnienie jest co rok. Chyba że chodzi ci o Maca Pro, czy jak to się tam nazywa - to jest uaktualniane rzadko, ale też konkurencja nie robi tego zbyt często (ile lat taki, dajmy na to, z800 był topowym modelem HP?).
Ten sam Microsoft który też by się najchętniej z desktopów wycofał, co pokazują próbując ujednolicić użytkowników desktopowych z mobilnymi.
Ujednolicenie technologii to według ciebie chęć wycofania się z desktopów?
No i nadal - to są jedyne dwie firmy, które w ogóle coś robią. Dla porównania, dla Google desktop ma się zredukować do funkcjonalności terminala.
Pomyliłeś udział w rynku z dochodami z rynku. Byłoby śmieszniej, gdybyś zrobił to w przypadku Motoroli, której udział w rynku od zawsze dodatni, a z kolei dochody - ujemne.
Pomyliłeś korzyści tymczasowe z tym co się w dłuższej perspektywie faktycznie liczy.
W dłuższej perspektywie liczą się pieniądze. Jak będą mieli problem z technologią, to sobie kupią nową.
(Poza tym, wiesz, korzyści tymczasowe to był spoko argument kilka lat temu, jak można jeszcze było zakładać, że iPhone się nie przyjmie.)
Apple jest jak IBM z mainframe i skończy się to dokładnie tak samo jak mainframe vs commodity servers.
I rozumiem, że proprietarny system (Android) na zamkniętym sprzęcie (telefony), którego producenci z raptem jednym (Samsung) wyjątkiem cieszą się, jak akurat przez kwartał nie mają strat, to ten odpowiednik commodity servers? ;->
W tym samym czasie Apple jest największą firmą informatyczną świata, i z każdym rokiem rosną mu zyski.
Przypomnij mi, czy Apple nadal zgarnia ponad 70% dochodów całego rynku smartphone'ów?
Tak jak mówiłem, ślepy jeździec :) Jaki udział w rynku (światowym, dla uściślenia) mają ostatnio? 20 czy już może spadło do 10%? ;)
Udział w rynku jest czymś innym niż udział w dochodach. Marża Apple jest znacznie większa niż większości graczy na rynku.
Co z tego, że ktoś sprzeda 100 telefonów z Androidem i zarobi na tym 1 USD, skoro apple na jednym telefonie zarabia 100 USD. Oczywiście to przykład nie jakieś poważne dane.
Pozdrawiam Kamil Gałuszka
2015-03-05 15:25 GMT+01:00 Kamil Gałuszka galuszkak@gmail.com:
Co z tego, że ktoś sprzeda 100 telefonów z Androidem i zarobi na tym 1 USD, skoro apple na jednym telefonie zarabia 100 USD. Oczywiście to przykład nie jakieś poważne dane.
Co z tego, że producent aplikacji na tym jednym użytkowniku Apple zarobi $5, jeśli na tych 100 użytkownikach zarobi $30? Oczywiście, to też przykład, nie jakieś poważne dane.
On 0305T1539, Robert Sebastian Gerus wrote:
2015-03-05 15:25 GMT+01:00 Kamil Gałuszka galuszkak@gmail.com:
Co z tego, że ktoś sprzeda 100 telefonów z Androidem i zarobi na tym 1 USD, skoro apple na jednym telefonie zarabia 100 USD. Oczywiście to przykład nie jakieś poważne dane.
Co z tego, że producent aplikacji na tym jednym użytkowniku Apple zarobi $5, jeśli na tych 100 użytkownikach zarobi $30? Oczywiście, to też przykład, nie jakieś poważne dane.
Oczywiście w praktyce na aplikacjach na iOS też zarabia się lepiej niż na tych na Androida, "and hence app ARPU on Android is roughly a quarter of iOS".
On Thu, 5 Mar 2015 at 14:34 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org wrote:
On 0305T1425, Robert Sebastian Gerus wrote:
2015-03-05 13:43 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
(Also - jak już się, w 2015 roku, udało wskrzesić dyskusję o
sensowności
nazwy GNU/Linux, to postuluję się nie ograniczać i zrobić wątek "vim vs emacs"
Bezcelowe: VIM wygrał - pozostali zatwardziali emacsowcy emulują vima w swoim emacsie. ;)
Ano.
No chyba sobie jaja robicie. Może i emacsowcy emulują klawisze z vima u siebie, ale to VIM uparcie próbuje nadgonić brak skryptowalności, i vimowcy przerabiają sobie swój edytor na podobieństwo Emacsa :P.
On 0305T1609, TeMPOraL wrote:
On Thu, 5 Mar 2015 at 14:34 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org wrote:
On 0305T1425, Robert Sebastian Gerus wrote:
2015-03-05 13:43 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
(Also - jak już się, w 2015 roku, udało wskrzesić dyskusję o
sensowności
nazwy GNU/Linux, to postuluję się nie ograniczać i zrobić wątek "vim vs emacs"
Bezcelowe: VIM wygrał - pozostali zatwardziali emacsowcy emulują vima w swoim emacsie. ;)
Ano.
No chyba sobie jaja robicie. Może i emacsowcy emulują klawisze z vima u siebie, ale to VIM uparcie próbuje nadgonić brak skryptowalności, i vimowcy przerabiają sobie swój edytor na podobieństwo Emacsa :P.
Ale tak w sumie po co komu skryptowalność w edytorze tekstu - oczywiście poza jednolinijkowcami, których lepiej niż w vimie zintegrować się chyba nie da?
2015-03-05 13:40 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
On 0305T0856, Radoslaw Szkodzinski wrote:
2015-03-05 8:00 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
Całe to kluczowe oprogramowanie działa bez problemu bez glibca, gcc czy basha. Nawet pod Linuksem każda z tych rzeczy ma - często lepsze - zamienniki.
Od bardzo niedawna. Polecam zbudować Apple/Linuxa tzn. systemu z clang, zsh (lub BSD sh) i musl. Niezłe wyzwanie, gdzieś 1/3 rzeczy nie działa mimo, że musl dobrze umie rozszerzenia glibc, libc++ również.
Nadal, każda z rzeczy z projektu GNU ma zamienniki, zwykle lepsze. Taki Xorg - na licencji MIT - jest kluczowym elementem każdego desktopa i (działającego) zamiennika nie ma.
Termin "GNU/Linux" wziął się stąd, że Stallman zawsze chciał napisać system operacyjny, ale mu nie wyszło, a Linusowi - owszem,
Nie, Linusowi też się nie udało. Linusowi udało się zrobić dobry kernel. Co podłapała banda zdzisławów OSów i zaczęła nazywać swoje systemy tak, że zawierały słowo Linux. Aż tak uprzywilejowana pozycja kernela nigdy nie była... Istnieją systemy GNU z innymi jądrami. (M.in. warianty Debiana - Debian z GNU Hurd, Debian z kernelem FreeBSD.)
Co do tego "Stallmanowi się nie udało", troll better. System FSF nazywał się Debian i nie ma obecnie ani GNU, ani Linux w nazwie. Na samym początku nazywał się Debian Linux, co szybko zostało zmienione na Debian GNU/Linux, a krótko po tym po prostu na Debian. Był projektem FSF przez długi czas. Czyli jakby się uprzeć, Stallmanowi (pośrednio) udało się zmontować system operacyjny - tylko nie jądro. Obecnym systemem FSF jest gNewSense. (Na bazie Debiana.)
Slackware jest odrobinę starsze, z korzeniami w Softlanding Linux System. Warto zauważyc, że też nie ma słowa Linux w nazwie.
On 0305T1636, Radoslaw Szkodzinski wrote:
2015-03-05 13:40 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
On 0305T0856, Radoslaw Szkodzinski wrote:
2015-03-05 8:00 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
Całe to kluczowe oprogramowanie działa bez problemu bez glibca, gcc czy basha. Nawet pod Linuksem każda z tych rzeczy ma - często lepsze - zamienniki.
Od bardzo niedawna. Polecam zbudować Apple/Linuxa tzn. systemu z clang, zsh (lub BSD sh) i musl. Niezłe wyzwanie, gdzieś 1/3 rzeczy nie działa mimo, że musl dobrze umie rozszerzenia glibc, libc++ również.
Nadal, każda z rzeczy z projektu GNU ma zamienniki, zwykle lepsze. Taki Xorg - na licencji MIT - jest kluczowym elementem każdego desktopa i (działającego) zamiennika nie ma.
Termin "GNU/Linux" wziął się stąd, że Stallman zawsze chciał napisać system operacyjny, ale mu nie wyszło, a Linusowi - owszem,
Nie, Linusowi też się nie udało. Linusowi udało się zrobić dobry kernel.
Co, z racji dość monolitycznej natury uniksowatych, stanowi 90% sukcesu.
Co podłapała banda zdzisławów OSów i zaczęła nazywać swoje systemy tak, że zawierały słowo Linux. Aż tak uprzywilejowana pozycja kernela nigdy nie była... Istnieją systemy GNU z innymi jądrami. (M.in. warianty Debiana - Debian z GNU Hurd, Debian z kernelem FreeBSD.)
Proponuję ograniczyć się do rzeczy, których ktoś na serio używa. Systemy bazujące na Linuksie (Android) czy FreeBSD (JunOS) się kwalifikują; GNU/Hurd - lol.
Co do tego "Stallmanowi się nie udało", troll better. System FSF nazywał się Debian i nie ma obecnie ani GNU, ani Linux w nazwie. Na samym początku nazywał się Debian Linux, co szybko zostało zmienione na Debian GNU/Linux, a krótko po tym po prostu na Debian. Był projektem FSF przez długi czas. Czyli jakby się uprzeć, Stallmanowi (pośrednio) udało się zmontować system operacyjny - tylko nie jądro.
Stallmanowi udało się zmotywować kilku ludzi, żeby poskładali system z gotowych kawałków. Nadal, to coś zupełnie innego.
Obecnym systemem FSF jest gNewSense. (Na bazie Debiana.)
Slackware jest odrobinę starsze, z korzeniami w Softlanding Linux System. Warto zauważyc, że też nie ma słowa Linux w nazwie.
Nadal, mówisz o dystrybucjach. Rola dystrybucji jest organizacyjna, nie technologiczna.
2015-03-05 17:19 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
On 0305T1636, Radoslaw Szkodzinski wrote:
Nie, Linusowi też się nie udało. Linusowi udało się zrobić dobry kernel.
Co, z racji dość monolitycznej natury uniksowatych, stanowi 90% sukcesu.
Nie, to nie jest natura uniksowatych. To jest natura Linuxa (tzn. jądra) i promieniuje do niektórych aplikacji działających na nim. (M.in. wayland, systemd.)
W reszcie systemu GNU wiele rzeczy jest wymiennych, liczba zależności nie jest aż taka wielka.
Najmocniejsza zależność obecnie jest na gmake, może GNU Bash. W trzeciej kolejności typowałbym glibc na równi z gcc.
Sam zaprzeczyłeś monolityczności uniksowatych przytaczając przykłady uniksowatych z zupełnie innymi głównymi komponentami. Na przykład, oryginalny 4.4BSD był sensownie modularny, podobnie FreeBSD, OpenBSD i NetBSD. Sama liczba wariantów "uniksowatych" (jeśli coś takiego można zdefiniować) powinna ci coś mówić.
Stallmanowi udało się zmotywować kilku ludzi, żeby poskładali system z gotowych kawałków. Nadal, to coś zupełnie innego.
W takim razie Linusowi udało się zmotywować ludzi, aby napisali jądro. Sam przecież napisał tylko mały kawałek.
Podobnie Stallman, napisał tylko kilka kawałków systemu GNU, takie nieistotne rzeczy jak początki gcc, gmake, gdb oraz emacsa.
Jedyna różnica taka, że Linus wciąż pisze, a Stallman już nie.
Nadal, mówisz o dystrybucjach. Rola dystrybucji jest organizacyjna, nie technologiczna.
Bo ty tak powiedziałeś? :) System operacyjny to nie jest technologia i nie ma nic wspólnego z technologiami?
Skoro tak, to czemu Fedora w chwili obecnej w zasadzie dyktuje technologie wszystkim pozostałym dystrybucjom? M.in. PulseAudio, systemd, wayland; popularny instalator anaconda.
To pytanie jest retoryczne, nie musisz na nie odpowiadać.
Dystrybucja to w ogóle głupia nazwa na system operacyjny. Jedyna rzecz wspólna w dystrybucjach Linuxa to jądro Linux. (które jest niekompatybilne w różnych wersjach, więc równie dobrze można go nie traktować jako części wspólnej) Równie dobrze można nazwać Androida dystrybucją Linuxa. Co zresztą niektórzy robią.
On Thu, 5 Mar 2015, Radoslaw Szkodzinski wrote:
2015-03-05 17:19 GMT+01:00 Edward Tomasz Napierała trasz@freebsd.org:
On 0305T1636, Radoslaw Szkodzinski wrote:
Nie, Linusowi też się nie udało. Linusowi udało się zrobić dobry kernel.
Co, z racji dość monolitycznej natury uniksowatych, stanowi 90% sukcesu.
Nie, to nie jest natura uniksowatych. To jest natura Linuxa (tzn. jądra) i promieniuje do niektórych aplikacji działających na nim. (M.in. wayland, systemd.)
(...)
Sam zaprzeczyłeś monolityczności uniksowatych przytaczając przykłady uniksowatych z zupełnie innymi głównymi komponentami. Na przykład, oryginalny 4.4BSD był sensownie modularny, podobnie FreeBSD, OpenBSD i NetBSD. Sama liczba wariantów "uniksowatych" (jeśli coś takiego można zdefiniować) powinna ci coś mówić.
Mam wrażenie, że chodziło o monolityczny kernel, czyli nie-mikrokernel (QNX, w pewnym sensie Plan 9). W tym sensie 4.4BSD, Linux, Solaris i inne są monolityczne.
Dystrybucja to w ogóle głupia nazwa na system operacyjny. Jedyna rzecz wspólna w dystrybucjach Linuxa to jądro Linux.
Są jeszcze API i ABI, m.in. udające różne wersje POSIX z dodatkami. Czasami programy są binarnie wymienne między różnymi dystrybucjami Linuksa. A gdy się pisze program w C to wiadomo, jakich funkcji i nagłówków używać, żeby działało. Dystrybucja jedynie pomaga np. w znajdowaniu i doinstalowywaniu dodatkowych bibliotek/nagłówków.
//Saper
W dniu 05.03.2015 o 08:00, Edward Tomasz Napierała pisze:
No to znów, proponuję zacząć od zmiany definicji hakera na Wikipedii.
OK, co wg Ciebie tutaj trzeba zmienić? https://en.wikipedia.org/wiki/Hacker_%28programmer_subculture%29 IMO to całkiem dobrze napisany artykuł.
On 0305T1305, Łukasz 'Cyber Killer' Korpalski wrote:
W dniu 05.03.2015 o 08:00, Edward Tomasz Napierała pisze:
No to znów, proponuję zacząć od zmiany definicji hakera na Wikipedii.
OK, co wg Ciebie tutaj trzeba zmienić? https://en.wikipedia.org/wiki/Hacker_%28programmer_subculture%29 IMO to całkiem dobrze napisany artykuł.