rysiek:
Jest mnóstwo filmów, które wchodzą do kin pod angielskimi tytułami. Jakoś nie widziałem np. "Żelaznego Nieba", ani "Przekształceniowcy: Zemsta upadłych", ani "Człowiek-nietoperz", a jak prof. Łoziński postanowił przełożyć Władcę Pierścieni bardziej kompletnie, niż Maria Skibiniewska, to wyszedł mu np. "Bilbo Bagosz z Bagoszowa".
Bagoszna. Był też mój ulubiony „Last Action Hero”, przetłumaczony jako „Bohater ostatniej akcji”, bo termin „action hero” najwyraźniej nie funkcjonował w umyśle tłumacza tego typu filmów.
— Piotr Szotkowski