On 2014-12-02 17:42, rysiek wrote:
Dnia wtorek, 2 grudnia 2014 14:03:50 spin@hackerspace.pl pisze:
Dzięks, spin, nie patrzyłem na to w ten sposób.
Nie no, Rysiu, doczytaj. Trochę dziwne że się poczuwasz :)
Te artykuły są o człowieczkach bez pomysłu na życie, hurr durr pójdę na humanistyczne studia bo nie lubię fizyki.
Studiowałem filozofię, bo miałem dość matmy. Nie mogę powiedzieć, że mam konkretny pomysł na życie. Ludzie nie za bardzo chcą mi płacić za robotę, którą odpierdzielam codziennie (pozdro z trzech zajebiście nudnych dni w Brukseli w temacie TTIP, za które nie dostanę ani grosza i cieszę się jak dziecko, że bilety i hotel ogarnia łaskawie... Komisja Europejska).
Mało tego, "wszystko we mnie walczy ze zmianą" opisaną przez ten artykuł, którego nie "rozpoznaję jako work" i się oburzam bez sensu, zamiast wziąć się za siebie.
Your point?
Mówisz jedno, robisz drugie. Sorry, ale nie bardzo mi pasujesz do archetypu liberal arts major, i nie wiem czemu chcesz się pod niego podpinać. Masz zbyt dużą wiedzę informatyczną na to, a brak finansowalnej pracy jest wyborem, a nie koniecznością. In b4 realia polskie.
O ogólnym przekonaniu że tumiwisizm jest metodą na życie, że skończyłem-studia-a-nie-mam-pracy-chociaż-mi-się-należy jest uzasadnionym roszczeniem.
Najpierw całe życie się powtarza dzieciakom "idź na studia, bo praca"; "studiuj X, bo Y nie da Ci zawodu"; itp. farmazony, a potem się te same dzieciaki wyśmiewa, że są zdziwione, że no work for X?
Dude, wat.
Nom, te artykuły są właśnie o tym że nie powinno się ich wyśmiewać, i ze to ich rodzice dali dupy, bedąc najbardziej narcystycznym pokoleniem evar. It kind of works for me.
Totalnie nie podpadasz mi pod ten archetyp, działasz i ekspisz odkąd Cię znam i jesteś dobry w tym co robisz.
Ale zwłaszcza pierwszy artykuł nie mówi, że ważne jest ekspienie; mówi, że ważne jest ekspienie w tym, co ludzie potrzebują (as exemplified by płacenie), a jak ci nie płacą, to znaczy, że nie potrzebują, naucz się czegoś innego.
Jeszcze jest kwestia 'JAK TO WYKORZYSTUJESZ'. Znam paru gości którzy są po humanistycznych i dają sobie super radę w życiu.
Tu nie chodzi o zarabianie kasy, tylko o skuteczność w podejmowanych działaniach i umiejętności ich wyboru.
Tyle, że bzdurnie i prymitywnie sprowadzoną do "nie płacą ci, znaczy nie chcą tego, co dajesz, naucz się dawać co innego". A w takim razie powinienem isć do korpo i fedrować na przodku u Googla, bo by mi więcej płacił za nieco coś innego. Win-win, nie?
Czemu zarabianie kasy kojarzy Ci się z korpo, a nie z prowadzeniem własnej działalności, ew. sprzedawanie swoich umiejętności jako freelance, żeby mieć podporę do działalności 'głównej'?
A może powinienem żądać gotówki za to, że będę dyskutował z tytanami intelektu jak posłanka Kempa[1] czy minister Kapica[2]? Proszę bardzo, koszyczek wystawiam, komu moja praca ogarnia jakąś potrzebę? Nie, proszę, nie wszyscy na raz!
Then y do dis? Co za 20, 30, 40 lat? Dobrze będą mieli ci co gówno Ci dają, dzięki Twojej cieżkiej pracy. A kto będzie pilnował świata jak umrzesz? Chcesz zrealizować cel, zgromadź zasoby, zrób to raz a dobrze. Dbaj o tych na których Ci najabrdziej zależy, bo wtedy mniejszymi zasobami możesz więcej. Zainspiruj do działania co najmniej 2 osoby, średnim nakładem pracy zrobią to na co Ty musiałbyś się zaharowywać przez całe życie. etc etc etc.
Przekaz tego pierwszego artu jest tak prymitywny, że nawet mi się nie chce.
Nom, świat jest tak jakby trochę brutalny.