W dniu 25 lutego 2015 15:27 użytkownik Jarosław Górny jaroslaw.gorny@gmail.com napisał:
W dniu 25 lutego 2015 14:05 użytkownik TeMPOraL temporal.pl@gmail.com napisał:
No tego nie powiedziałem. W sumie nie widziałem nikogo argumentującego, że ma potrzebę ciągłego monitorowania sąsiadów ;).
No jak rozumiem, Dominik to właśnie proponuje.
Jarosławie czy nie mylisz obserwacji lub stwierdzania faktów z propozycją? Owszem stwierdzam, że sąsiedzi posuwają się do takich zagrywek na miarę swoich możliwości finansowych i technicznych. Moje propozycje to próby radzenia sobie z tą sytuacją nie przez biadolenie, tylko przez ograniczenie przewagi tego, który ma dostęp do monitoringu.
Wyciągając losowe narzędzie permanentnej inwigilacji, które teraz przyszło mi do głowy - ALPR do odcinkowego pomiaru prędkości.
Mimo wszystko to jest trochę inna sytuacja niż z kamerami monitorującymi pieszych na chodnikach:
- nie musisz być kierowcą, zatem masz w sumie łatwą możliwość
totalnego uniknięcia tych urządzeń,
- ALPR nie rejestruje *Ciebie* wewnątrz samochodu, tylko sam pojazd
(OK, być może strzela jedno zdjęcie, jeśli jedziesz za szybko, ale to jest jedno zdjęcie, a nie zapis wideo z wnętrza samochodu z całej Twojej jazdy autem).
Ale tak, zgadzam się, że też można na to patrzeć jako na zagrożenie dla prywatności. Znów, kwestia zysków i strat. I tu wydaje mi się wychodzi jednak inaczej niż w przypadku inwigilacji pieszych.
Spójrz tak: kierowca "radarowany" zdejmuje tą noge z gazu - tu świadomość obserwacji działa. Inny szczegół jest taki, że być może niejedna kamerka rejestruje i skład osobowy w tym aucie. (Gęby pasażerów) I tu mam wątpliwości.
Żul "kamerowany" rzadziej napadnie w "kamerowanym miejscu" - ten sam mechanizm, ale to też tylko ochrona punktowa.
Efekt uboczny to możliwość nadużycia i czepiania się o nie to, co trzeba. Może stąd psychologiczna "autocenzura"? Ale dokładnie tu widzę sens innego działania - wpajania wszystkim stronom że to drapanie się po zadku to Twoje prawo i innym od tego wara.
Widzę tu wiarę w samoorganizacje i założenie, że gdy damy wszystkim pełną wolność w tym do robienia innym "ała" to będzie dobrze. Że gdy nikt nie będzie w stanie odróżnić kto pisze po klatce to ludzie sami z siebie przestaną niszczyć. Coś mi się wydaje, że te wredne korpo i inne rządy to właśnie naturalny wynik takiej wolności do wszystkiego. Promowany przez niektórych system prawdopodobnie już był i naturalnie ewoluował w korpokracje. Ot zabrakło mechanizmu ograniczania przewagi rynkowej i politycznej - to ktoś, kto miał dużo był na lepszej pozycji by zagarnąć jeszcze więcej. Samoorganizacja tak samo tworzy i dobre i złe mechanizmy.
Pozdrawiam Dominik