On 2014-12-04 12:29, Jarosław Górny wrote:
). Ale jest szereg pytań: 1/ Czy mamy taką osobę, która by się podjęła bycia takim adminem?
Jeżeli to nie wynika z motywacji oddolnej, to może wynikać z finansowej.
2/ Czy osoba byłaby w stanie na siebie zarobić?
No tak, raczej.
3/ Oraz skutecznie namawiać ludzi do udziału w tych projektach?
Powrotem do korpopracy :)
Niech podniesie ręke ten kto nie siedział by w HSie 24/7 gdyby oznaczało to że nie musi jutro iść do roboty, a i tak dostawał kasę zeby robić fajne rzeczy które pozostają FLOSSowe.
4/ Czy nie spowodowałoby to powstanie podziału w spejsie na "zarabiających" i "darmozjadów" co tylko przeszkadzają w robieniu projektów?
A teraz powstał? Nie. Jak jest jakiś problem to jest po prostu 'dude don't fucking do that'. Za dobrze się znamy wszyscy, i za dużo tematów wspólnych mamy.
5/ Czy nie spowodowałoby to sytuacji typu: "koleś, idź do domu, bo nam tu zajmujesz miejsce a my tu projekt za $$$ robimy"?
Nie. Raczej "Słuchaj, za pół godziny/trzy godziny/sześć dni skończymy, bardzo teraz potrzebujesz tego?" Y/N "OK to umówmy się że za 20 min zrobimy przerwę i działaj. Albo kupujesz drugie stanowisko :P
itd. itp.
To by wymagało większej dyskusji. Bo być może taki układ (ze wszystkimi konsekwencjami) części osób by pasował. Ale pewnie nie wszystkim. Nie do takiego hakerspejsu się zapisywaliśmy :) To by była zmiana na poziomie przepisania konstytucji :)
Moim zdaniem nie. To tak jakby powiedzieć że arduino to dziwki bo zarabiają na sprzedawaniu elektroniki której wszyscy potrzebują. Btw, 90% arduino w HSie, pomimo całego ideolololo, to podróbki z hin. Support your company much? Tak samo Ultimaker ma olbrzymie straty jako projekt OSHW przez hiny. I makerbot tak samo miał dopóki był OSHW. Żarcie vs ideologia - 1:0, people don;t give a shit. I want the ideologia, but I don't want the people to HAVE TO GIVE A SHIT. Because then I can make my things the way I want to make them, and both sides can retain shit for ever and still get food/product!
Tak sobię myślę: HSy mają markę. Jaką taką. Muszą o nią dbać w każdym razie. Teoretycznie, HS mógłby wykorzystać ją do crowdfundingu pierdoletów, albo sprzedaży rzeczy zrobionych przez członków. Byłoby mega gdyby nie musieć crowdfundzić przez serwisy które ździerają z usera mnóstwa kasy. I znów: kwiczenie że komercha. Moim zdaniem nie komercha, tylko bardziej hipsteryzm i zmanierowanie: Q: Ej jaram się że zrobiliście w swoim HSie XYZ, i bardzo chciałbym go kupić! Czy możecie mi go sprzedać? A1: Masz wszystko na githubie, zrób sobie to sam, co za problem, rąk nie masz? to takie proste, lel noob. A2: No mieliśmy 5 sztuk ale się rozeszły, a więcej nam się nie chce robić, bo mamy imme projekty. Usiądż na chuju, powodzenia.
Nie bardzo to widzę jako racjonalne i dorosłe emocjonalnie zachowania. To takie trochę kupowanie Hummera. Z resztą spotkałem się kilka razy z HSie z zachowaniem typu 'My skillz give me bigger cock than yours'.
Bardzo mnie razi to że ludzie którzy na co dzień pracują w korporacjach których nie cierpią, lub cierpią i są zadowoleni z kasy (a korpo ma jej 10x więcej na ich pracy), wieczorami są bad haxorzami dissującymi te same korporacje i pieniądz. Nie widzę tu żadnego umiarkowania i logiki, tak jakby mózgi się ludziom wyłączały gdy myślą o pieniądzach.
Komercjalizacja projektów miałaby zajebiste zalety: członkowie dostawaliby kasę, HS by dostawał kasę, ludzie by dostawali produkt. NGOsy by dostawały kasę od HSu na pałowanie głupich decyzji polityków. HS nie miałby problemu z miejscówą. Mielibyśmy w nim zajebisty sprzęt. I wszystko to na komercjalizacji FLOSSowych projektów które rozpieprzają rynek korporacjom.
Jak bardzo by to się różniło od startupowo-komercyjengo klimatu, i jak bardzo by to było wydajniejsze?
Kuźwa a nie miało być rantu. Sorry, mam nadzieję że część z tego robi sens. Wracam do roboty :P