Myślę, że TeMPOral najlepiej wyraził to, co jest moim punktem wyjścia:
No właśnie nie jestem przekonany. Zanik prywatności wydaje się być naturalną konsekwencją technologii, które rozwijamy i nie widzę sposobu na to, by zapewnić oba na raz. Choćbyś nie wiem jak się starał, zawsze będa jakieś metadane, zawsze będą jakieś side channele - jedyny sposób by zabrać rządom, korporacjom i ex-partnerom możliwości dowiedzenia się o Tobie wszystkiego to zabronić jakiegokolwiek zbierania jakichkolwiek danych za pomocą czegoś innego niż Mark II Eyeball. To może wróćmy od razu do XVI wieku?
Stąd, zastanawiam się - i żeby nie było, nie jestem do tego całkowicie przekonany, ale rozważam tę możliwość - czy nie lepiej byłoby po prostu wziąć to wszystko na klatę, potraktować brak prywatności jako fakt dokonany i pozwolić społeczeństwu przeorganizować się w świecie, gdzie (ponownie) ciężko jest cokolwiek ukryć?
To jest mniej więcej mój punkt wyjścia i teraz z niego wychodzą nowe pytania: 1) na ile wolno mi zaburzać odczyt urządzenia (zagłuszanie, kamuflaż) 2) Na ile mam prawo do danych z urządzenia (na ile z własnego nagrania, na ile z państwowego, korporacyjnego itp.) I to dotyczy wielu spraw czyli na ile mam prawo(...) dla siebie w sprawie sądowej, dla siebie by przeanalizować tą nieszczęsną stłuczkę, dla siebie by znaleźć swoją zgubę, dla siebie by ze screenu ulicy zrobić podkład kiczowatego teledysku.
3) Czy właśnie fakt permanentnej inwigilacji nie jest dobrym uzasadnieniem tego, że stosujemy potężne zabezpieczenia, szyfry, poszukujemy zabezpieczeń przed skanowaniem rentgenem, podsłuchem radarowym/laserowym itp.
Może to będzie odpowiedź na oskarżenia, że promuje montaż kamer - i tak je mamy. Nowe niewiele już zmienią bo i prawnie, i mentalnościowo obywatel *może być monitorowany*. A czy zmieni coś w mentalności i prawie sytuacja, w której to obywatel może też monitorować? Na razie robimy z tego jakiegoś złego wilka z korpo czyhającego na dane. W istniejącym stanie rzeczy sami utwierdzamy nierównowagę sił. Jeszcze trochę i spisanie numerów auta, które przejechało mi po nodze będzie nielegalne.
Niestety ale takie stanowisko przypomina mi sytuacje, gdy nie dzwonimy po Policje, nie idziemy do sądu "bo porządny człowiek leje w mordę a nie włóczy się po sądach".
Pozdrawiam Dominik