2015-03-10 11:50 GMT+01:00 rysiek rysiek@hackerspace.pl:
Dnia poniedziałek, 9 marca 2015 20:25:45 Radoslaw Szkodzinski pisze:
O widzisz. I tu dochodzimy do sedna. Trzymaj się krzesła: To nie ja czy Panoptykon musimy udowodnić, że monitoring jest nieuzasadniony. To władza podejmująca decyzję jest zobowiązana udowodnić, że decyzja jest sensowna.
Tak, ale gdy tego nie robi należy przedstawić dowody, że jest skorumpowana w taki lub inny sposób.
No właśnie nie. Skorumpowanie to odrębny problem. Ja mówię o tym, że jeśli są wydawane publiczne pieniądze, to władza ma udowodnić, że wydatek jest sensowny.
Miałem na myśli szersze pojęcie korupcji niż tylko łapownictwo i przekręty. Jak słusznie zauważyłeś.
Ja nie muszę udowadniać, że władza jest "skorumpowana", "niekompetentna" czy jakakolwiek inna. Jeśli władza nie udowodniła, że nowa policy jest sensowna i ma poparcie w dowodach, to powinno wystarczyć jako podstawa krytyki tej policy i tej władzy.
Tak być powinno. Ponieważ tak nie jest, pozostaje skorzystanie z sądownictwa, wyższej instancji (np. UE) lub trzeciej władzy tzn. mediów. Oraz oczywiście nacisk na odkręcenie samowoli w tym zakresie.
Ależ pisałem, że lokalna kamera w sklepiku Pana Zdzisia to mi tam wisi w zasadzie, dopóki nie jest podpięta do globalnego systemu monitoringu. Pan Zdziś może sobie nagrywać, i korzystać z nagrań w momencie jak coś się dzieje, i nawet wydać je policji, jak będzie nakaz.
A ja mam nawet większy problem, bo tam panuje już zupełna wolna amerykanka z przetwarzaniem tych informacji.
Ale samych informacji jest dużo mniej, a ja faktycznie mogę iść do sklepu Pani Hani, która kamerki nie zakłada, jeśli jest to dla mnie ważne.
Jeśli jednak kamerki połączone są w jeden wielki system, nie mam jak dbać o swoją prywatność, a Wielki Brat może mnie śledzić zawsze, gdy tylko chce.
Zakaz technologii czy goły sprzeciw nic tutaj nie da, i tak ją zainstalują, lub inną podobną.
To prawda. Ale pytanie o jakim wymiarze rozmawiamy. Nadzór prowadzony przez Pana Zdzisia w jego sklepie, jak mówiłem, nie jest aż takim problemem.
A nadzór w Złotych Tarasach już tak? Trudniej postawić kreskę niż sensownie uregulować każdy rodzaj monitoringu.
Złote Tarasy to nie sklepik p. Zdzisia. Tu otwieramy puszkę pandory pod tytułem "zawłaszczanie/prywatyzacja przestrzeni publicznej", ale nie wejdę w tę dyskusję. Zatrzymam się na tym, że to, czy dana przestrzeń jest prywatna, czy publiczna, jest tylko jednym z kryteriów "dopuszczalności" monitoringu.
Drugim (i też nie ostatnim) jest skala. P. Zdzisio i jego 2 kamerki niedużo informacji o mnie zbiorą. Kamery w Złotych Szałasach już znacznie więcej. Kamery we wszystkich centrach handlowych danego holdingu już zdecydowanie zbyt wiele.
Gdzieś ta ilość przechodzi w jakość. Gdzie? Trudno dokładnie palcem pokazać. Ale powiedziałbym, że kamery w Złotych Szałasach to już nieco too much.
Aczkolwiek nie mam problemu, by na początek zająć się tematem monitoringu przestrzeni publicznej.
Problemem jest nadzór prowadzony systematycznie, na dużym terenie, przez potężne instytucje -- rządy, samorządy, korporacje.
Też. Ale nawet taki Zdzisio może sprzedać nagrania ze swoich kamer...
No i to powinno być absolutnie niedopuszczalne. Monitoring powinien być wykorzystywany *wyłącznie* w celu zapewnienia bezpieczeństwa.
To prawda. Ale na razie proponenci (systemowo wprowadzanego) monitoringu nie pokazali konkretnych danych, że działa, a są mocne sygnały, że może niekoniecznie.
Tak, łatwiej może być pokazać porządnie wykonane kontrdane niż liczyć na to, że już zamontowany monitoring jego zwolennicy zdemontują. Zastosowano klasyczną metodę "nosa wielbłąda" czy tam "foot in the door".
Tak, aczkolwiek doświadczenie kilku lat konsultacji społecznych sugeruje, że metoda "odrzucania przesłanki" działa bardzo dobrze. Nie zgadzam się z przesłanką, że skoro już gdzieś monitoring wszedł, to ja mam teraz udowadniać, że jest zły. Nadal nikt nie udowodnił, że jest dobry, więc albo udowodnią, albo won.
Zgadzam się, tutaj za te cuda wianki odpowiadają samorządy gminne. W samorządzie gminnym wystarczy, że przegłosuje to rada gminy/miejska... Tak, samorząd gminny ma dokładnie takie uprawnienia.
Między innymi mamy takie oto cuda prawne: http://prawonadrodze.org.pl/kamera-nie-jest-urzadzeniem-rejestrujacym-w-rozu...
Tak to jest z monitoringiem i radnymi. :(
Oczywiście nie przeszkadza to w budowaniu wiedzy i argumentacji przeciw monitoringowi; ale moim zdaniem pozycja wyjściowa do dyskusji musi być właśnie tak jasna i jednoznaczna.
Mało tego, ma skutki uboczne -- psychologiczne, społeczne;
O tych nie jestem szczególnie przekonany.
Spokoloko, popracujemy i nad tym. :)
Pewnie się ujawnią prędzej raczej niż później.
We can do better.
Mam nadzieję. Przydałyby się sensowne kontrpropozycje dla typowych "zastosowań".
Ale znów -- to nie jest nasze zadanie. W sensie, ja nie mam budżetu i sztabu ludzi finansowanych z pieniędzy publicznych, których zadaniem jest rozwiązywanie problemów. NGOsy zapierdzielają jak małe motorówki na głodowych pensjach, a tu się jeszcze od nas wymaga, byśmy odpierdzielali robotę, którą rząd sprtolił, za ten rząd? No halo.
Tak, to źle. Co z tym można zrobić?
Nawet nie ma na kogo zagłosować. (W ramach gminy - nie mówiąc o tym, że ludzie "chcą" monitoringu.)