Dnia i nocy ludzie piszą:
[wątek]
Mam wrażenie, że umyka nam tu gdzieś podstawowa sprawa.
Obywatel ma *prawa i wolności*. Urzędnik ma *obowiązki*
To jest *zasadnicza różnica*. Mieszanie w jakikolwiek sposób tematów: - monitoringu na ulicach; - monitoringu w miejscu pracy; - kontroli urzędników; - transparentności i accountability.
...do *niczego dobrego* nie prowadzi. Pomija bowiem kompletnie kwestię asymetrii władzy i informacji.
Jako *Obywatel*: - powinienem mieć prawo nagrać dowolnego funkcjonariusza publicznego przy wykonywaniu obowiązków służbowych (no cześć, policjo); - nie być poddawany non-stop nadzorowi kamer monitoringu, niezależnie od tego, czy mam dostęp do tych nagrań, czy nie, bez nakazu sądu (poza *bardzo* szczególnymi przypadkami, typu instalacje militarne).
W tej chwili sytuacja jest niemal postawiona na głowie.
Akcja burmistrza jak dla mnie jest o tyle ciekawa, że najwyraźniej sami urzędnicy nie lubią nadzoru. Surprise, surprise. Co daje oręż do walki z kretyńskimi argumentami "jak nie masz nic na sumieniu, to co Ci szkodzi".