Elo,
no pysznie: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,17474557,Burmistrz_Bemowa_rozkrec...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- Nie mogłem się zgodzić na permanentne szpiegowanie mające na celu szykanowaniu moich współpracowników - tak burmistrz Bemowa Krzysztof Zygrzak uzasadnia zdemontowanie kamer monitoringu w bemowskim ratuszu.
Do wydarzeń zarejestrowanych przez kamery monitoringu doszło w ostatni czwartek 19 lutego, po godzinie 16, czyli po godzinach pracy bemowskiego urzędu dzielnicy. Na jednym z filmów, do których dotarł portal warszawa.wyborcza.pl widać burmistrza dzielnicy Krzysztofa Zygrzaka, maszerującego korytarzem urzędu. Burmistrz niesie w ręku krzesło. Zaraz po tym, jak znika z kadru, stając pod samą kamerą, obraz znika. Na innych filmach Zygrzak nie był tak szybki. Kamery tuż przed wyłączeniem dwa razy uwieczniają jego twarz - nie ma wątpliwości, że majstruje przy nich właśnie burmistrz.
Nie tylko on. Podobnie wygląda film zarejestrowany przez inną kamerę, na którym widać wiceburmistrza Jakuba Gręziaka idącego innym korytarzem. On nie ma ze sobą krzesła (jest wyższy od burmistrza Zygrzaka), ale po jego przejściu również znika wizja.
"Zabór mienia znacznej wartości"
I nie tylko wizja. - Odkręcono sześć kamer na korytarzach urzędu. Zgłoszę sprawę do prokuratury. Chodzi o zabór mienia o znacznej wartości. Każda kamera warta była 627 zł. A odkręcili ich sześć - mówił w ub. tygodniu "Stołecznej" Grzegorz Popielarz, pełnomocnik prezydent miasta na Bemowie. Twierdził, że z działu kadr zniknęły akta zwolnionego dyscyplinarnie kierownika zespołu kadrowego. - Pewnie odkręcali te kamery, bo nie chcą, byśmy dowiedzieli się, kto te akta wyniósł - podejrzewał. Na jednym z filmów widać wiceburmistrza Gręziaka, jak w towarzystwie kilku mężczyzn próbuje otworzyć zamknięte drzwi do jednego z pomieszczeń. Próby wydają się bezskuteczne, mężczyźni odchodzą, a po przejściu wiceburmistrza Gręziaka obok kamery obraz znika.
W ubiegłym tygodniu nasz dziennikarz Wojciech Karpieszuk pytał wiceburmistrza Gręziaka o sprawę znikających kamer. Wiceburmistrz twierdził wtedy, że nic na ten temat nie wie. Z burmistrzem Zygrzakiem udało nam się skontaktować dopiero dzisiaj.
Jesteśmy szpiegowani
- Zdemontowałem kamery - przyznaje burmistrz Zygrzak. - Nie zginęły, są u mnie w szufladzie. Zdjąłem je, bo podejrzewałem, że pan Popielarz będzie za ich pomocą mnie szpiegować. Jak zresztą widać, moje podejrzenia były słuszne. Ja nie mam nic do ukrycia, ale jestem przekonany, że nagrania służyłyby szykanowaniu moich współpracowników. Przecież już teraz urzędników, którzy ze mną pracują, próbuje się zwalniać dyscyplinarnie, choć nie ma po temu powodów.
Prezydencki pełnomocnik został wprowadzony do bemowskiego ratusza, bo Hanna Gronkiewicz-Waltz nie ma zaufania do obecnych władz Bemowa. Zygrzak i Gręziak są współpracownikami Jarosława Dąbrowskiego, b. burmistrza dzielnicy, a obecnie przewodniczącego rady. Kontrola przeprowadzona w bemowskim urzędzie stwierdziła, że za rządów Dąbrowskiego dochodziło tam m.in. do nepotyzmu, podpisywania fikcyjnych umów i przekazywania osobom trzecim sprzętu elektronicznego kupionego za dzielnicowe pieniądze.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -