Chodzi za mną (z powodu końca świata i picia z preppersami) koncepcja kryptoserwerka.
Wyglada ona tak.
Siedzi sobie gdzies w ukryciu (np. zakopany w podwórzu) serwer. Jedyne, co do niego jest doprowadzone fizycznie to jakoś (jak?) dyskretnie zasilanie. Całość jest zabezpieczona przez wodą, zimnem, przegrzaniem i - opcjonalnie - EMP. Ze światem się łączy przez wifi jedynie.
Natomiast jego kryptowość polega na tym, że normalnie, jak nie pracuje, to siedzi cicho i jest nienamierzalny radiowo. Idea jest taka, że jak przyjdą źli ludzie, to go nie bedą w stanie znaleźć, o ile nie będzie akurat aktywny (kwestia aktywowania go, jak potrzebujemy jego usług, pozostaje otwarta).
Czy ktoś coś podobnego widziała/słyszał/wymyslił?
P.
2013/1/5 Petros petros@hackerspace.pl:
Chodzi za mną (z powodu końca świata i picia z preppersami) koncepcja kryptoserwerka.
Wyglada ona tak.
Siedzi sobie gdzies w ukryciu (np. zakopany w podwórzu) serwer. Jedyne, co do niego jest doprowadzone fizycznie to jakoś (jak?) dyskretnie zasilanie. Całość jest zabezpieczona przez wodą, zimnem, przegrzaniem i
- opcjonalnie - EMP. Ze światem się łączy przez wifi jedynie.
Wifi... Ha, ha. Wykrywalne, można siedzieć przez rok i słuchać, czy się pojawila "jakaś" maszyna. W dużym obszarze.
Przewodowo jest znacznie lepiej, można zaizolować nawet EMF. Albo użyć światłowodu. Bezprzewodowo, linia świetlna, ale jest to dość wrażliwe na warunki atmosferyczne.
(No i oczywiście końcówka po drugiej stronie musi być również świetnie zabezpieczona.)
Natomiast jego kryptowość polega na tym, że normalnie, jak nie pracuje, to siedzi cicho i jest nienamierzalny radiowo.
Skoro jest prąd, to jest promieniowanie elektromagnetyczne. Miłej zabawy z "Tempest Shielding". To akurat da się zrobić, tylko jest drogie.
Poza tym, prąd zawsze można odciąć i wykryć, czy usługa zdechła, czy nie. Polecam konstrukcję własnego mikro reaktora jądrowego. ;)
Szczerze, to nie uważam, aby było obecnie możliwe zbudowanie niezauważenie elektrowni ze źródłem odnawialnym, a w szczególności dostatecznie dużej, bezobsługowej baterii. Wszelkiego rodzaju generatory inne niż jądrowe mają za krótki czas działania i trudno wytwarzalne paliwo.
Idea jest taka, że jak przyjdą źli ludzie, to go nie bedą w stanie znaleźć, o ile nie będzie akurat aktywny (kwestia aktywowania go, jak potrzebujemy jego usług, pozostaje otwarta).
Fizycznie będą w stanie znaleźć, choćby orając teren buldożerami i łopatami. A jeśli w/wym krypta jest mobilna, zostaje traffic analysis. Albo śledzenie transakcji zakupu komponentów takiego bunkra.
Threat model musi uwzględniać atak fizyczny i ataki logistyczne.
Czy ktoś coś podobnego widziała/słyszał/wymyslił?
Maszyny przechowujące certyfikaty główne CA (CS = Certificate Store) działają podobnie, mają pewnie dodatkowo system autodestrukcji i wielostopniową weryfikację. Szczegóły są niestety tajne, podobnie jak wyniki audytów SAS 70, którym podlegają CA w USA.
-- Radosław Szkodziński
On Sat, 2013-01-05 at 15:07 +0100, Petros wrote:
Chodzi za mną (z powodu końca świata i picia z preppersami) koncepcja kryptoserwerka.
Wyglada ona tak.
Siedzi sobie gdzies w ukryciu (np. zakopany w podwórzu) serwer. Jedyne, co do niego jest doprowadzone fizycznie to jakoś (jak?) dyskretnie zasilanie.
Zasilanie z 12V z akumulatora samochodowego zasilanego "jakkolwiek"? (panele słoneczne, wiatrak, prostownik, podmiana akumulatora, ...)
Całość jest zabezpieczona przez wodą, zimnem, przegrzaniem i
- opcjonalnie - EMP. Ze światem się łączy przez wifi jedynie.
Hm, zabezpieczenie przed EMP to raczej Klatka Faradaya - co wyklucza wifi.
Natomiast jego kryptowość polega na tym, że normalnie, jak nie pracuje, to siedzi cicho i jest nienamierzalny radiowo. Idea jest taka, że jak przyjdą źli ludzie, to go nie bedą w stanie znaleźć, o ile nie będzie akurat aktywny (kwestia aktywowania go, jak potrzebujemy jego usług, pozostaje otwarta).
Są podobno urządzenia będące w stanie znajdywać "prąd" - kable w ścianach? Akumulatory? Nie wiem. Klatka Faradaya może była by w stanie przed tym ochronić, ale jak ją ukryć? I na pewno będzie świecić na dowolnym wykrywaczu metalu...
Jaki jest twój threat model? Co ci "źli ludzie" mają, jakie mają możliwości techniczne, ile mają czasu, jak bardzo im zależy? 5 skinów w samochodzie, nalot policji by nastraszyć, czy półroczna akcja antywywiadu?
Czy ktoś coś podobnego widziała/słyszał/wymyslił?
Jeszcze nie słyszałem, ale fajnie pokombinować ;)
P.
General mailing list General@lists.hackerspace.pl https://lists.hackerspace.pl/mailman/listinfo/general
W dniu 5 stycznia 2013 15:07 użytkownik Petros petros@hackerspace.pl napisał:
Chodzi za mną (z powodu końca świata i picia z preppersami) koncepcja kryptoserwerka.
Wyglada ona tak.
Siedzi sobie gdzies w ukryciu (np. zakopany w podwórzu) serwer. Jedyne, co do niego jest doprowadzone fizycznie to jakoś (jak?) dyskretnie zasilanie. Całość jest zabezpieczona przez wodą, zimnem, przegrzaniem i
- opcjonalnie - EMP. Ze światem się łączy przez wifi jedynie.
Natomiast jego kryptowość polega na tym, że normalnie, jak nie pracuje, to siedzi cicho i jest nienamierzalny radiowo. Idea jest taka, że jak przyjdą źli ludzie, to go nie bedą w stanie znaleźć, o ile nie będzie akurat aktywny (kwestia aktywowania go, jak potrzebujemy jego usług, pozostaje otwarta).
Serwer wmurowany w ścianę. Problem zasilania załatwiają kable, które przy okazji zasilają też coś innego, więc ich wykrycie w ścianie nie jest podejrzane. Do komunikacji używasz PLC. Mechanizm aktywacji bardzo prosty - włącznik mechaniczny reagujący na silny magnes przyłożony do ściany.
Pozdr, Mayer
2013/1/5 Tomasz Tajmajer t.tajmajer@gmail.com:
Serwer wmurowany w ścianę. Problem zasilania załatwiają kable, które przy okazji zasilają też coś innego, więc ich wykrycie w ścianie nie jest podejrzane. Do komunikacji używasz PLC. Mechanizm aktywacji bardzo prosty - włącznik mechaniczny reagujący na silny magnes przyłożony do ściany.
Fajne, ale gdzieś te kable muszą wchodzić do ściany. Zasilanie z oświetlenia? Pole magnetyczne komputera będzie nadal widoczne, jak skrzynka wmurowana w ścianę.
inny post: UAV, internet
Niestety, radary. Pomysł fajny, ale zarówno na oko jak i radarem można wykryć taki samolocik.
Główny problem to oczywiście łącze internetowe. Wifi jest rozpowszechnione, co zapewnia względną anonimowość, ale protokoły chmury (np. 802.11n, BATMAN) są bardzo rzadkie. Zasięg też nie jest za dobry, więc wrażliwe jest na ataki dzielące - lokalne zakłócanie połączone z analizą przepływu.
-- Radosław Szkodziński
Niestety moim skromnym zdaniem cała koncepcja nie jest zbyt praktyczna. Jakąkolwiek formę łącza internetowego trzeba wykupić u dostawcy, a dostawca ma pełne dane klienta i wie, gdzie to łącze się kończy, a z tego miejsca wykryć i zlikwidować taki serwer już łatwo, jeśli ktoś bardzo chce. A jak nie chce, to może po prostu pognębić właściciela, przy założeniu, że ci "źli ludzie" to agencja rządowa.
Chyba, że by zastosować Tora do tego, ale to wolny kanał i w praktyce przy jego zastosowaniu mija się z celem zakopywanie takiej maszyny gdzieś w szczerym polu, jeśli Tor spełni swoje zadanie, to zlokalizowanie fizyczne i tak jest niemożliwe, a jakby się dało zlokalizować, to z powyższych przyczyn już wiele nie pomoże. Od biedy też zwykły DOS skutecznie go zneutralizuje.
Z zasilaniem byłoby łatwiej, ale też mały problem. Akumulatory byłyby niepraktyczne przy konieczności ładowania takiego ukrytego serwera, chociaż na sprzęt w rodzaju Raspberry Pi by się nadały. Wszelkie alternatywne źródła stanowiłyby w praktyce znak drogowy "hej, tu jest zakopane urządzenie elektryczne".
Do tego strasznie mi się pomysł kojarzy ze słynnymi serwerami na UAV, o jakich mówili twórcy The Pirate Bay nie tak dawno temu.
W dniu 5 stycznia 2013 14:07 użytkownik Petros petros@hackerspace.pl napisał:
Chodzi za mną (z powodu końca świata i picia z preppersami) koncepcja kryptoserwerka.
Wyglada ona tak.
Siedzi sobie gdzies w ukryciu (np. zakopany w podwórzu) serwer. Jedyne, co do niego jest doprowadzone fizycznie to jakoś (jak?) dyskretnie zasilanie. Całość jest zabezpieczona przez wodą, zimnem, przegrzaniem i
- opcjonalnie - EMP. Ze światem się łączy przez wifi jedynie.
Pierwsza sprawa, wifi z zakopanego serwera nie będzie działać. Druga sprawa, zakopany serwer będzie łatwo wykrywalny wykrywaczem metalu. Szansą na jego skuteczniejsze ukrycie jest umieszczenie go obok jakiejś zwykłej zakopanej metalowej instalacji tak (rury z wodą przykładowo), żeby obecność metalu w ziemi nie wzbudzała podejrzeń.
Pozdr, enki
Nie wiem co rozumiesz przez koniec świata, ale IMHO wyglądać to powinno tak:
Siedzi sobie gdzies w ukryciu (np. zakopany w podwórzu) serwer.
Podwórze to zły pomysł, jeśli ma być bezpiecznie. Proponowałbym raczej opuszczony teren, starą kopalnię (Góry Ural? ;D) czy coś w tym stylu jako lokację dla bunkru przeciwatomowego. I tam dopiero serwer. Zabezpieczy to przed wszelkimi atakami z powietrza, nie będzie przypadkowych "gości", turystów (jeszcze na koniec trochę poczekamy ;).
Jedyne, co do niego jest doprowadzone fizycznie to jakoś (jak?) dyskretnie zasilanie.
Mały reaktor jądrowy. Opcja chyba już nawet osiągalna, a jeśli nie, to w niedalekiej przyszłości.
Całość jest zabezpieczona przez wodą, zimnem, przegrzaniem i - opcjonalnie
- EMP.
Ochrona przed EMP dość ważna w moim przekonaniu (wszelkie wybuchy słoneczne itd.). Klatka Faradaya powinna wystarczyć.
Ze światem się łączy przez wifi jedynie.
Żadne WiFi. Najlepiej kilka różnych źródeł sieci. Proponuję światłowody jako główną metodę łączności ze światem i jakiś moduł zewnętrzny do komunikacji satelitarnej.
Natomiast jego kryptowość polega na tym, że normalnie, jak nie pracuje,
to siedzi cicho i jest nienamierzalny radiowo. Idea jest taka, że jak przyjdą źli ludzie, to go nie bedą w stanie znaleźć, o ile nie będzie akurat aktywny (kwestia aktywowania go, jak potrzebujemy jego usług, pozostaje otwarta).
Nie wiem co mają źli ludzie do końca świata. Myślisz, że ktoś będzie miał w interesie zniszczenie świata? Albo, że będzie przejmował się jednym serwerem. Łatwiej pozbyć się człowieka mającego do niego dostęp. Chociaż nie wiem jakie planujesz zastosowanie dla takiej maszyny.
Czy ktoś coś podobnego widziała/słyszał/wymyslił?
Ja nie słyszałem, ale pewnie w internecie by się coś znalazło.
Inna sprawa, że lepiej do tego nadałaby się sieć serwerów lustrzanych. Najlepiej na różnych częściach Ziemi. Wyeliminuje to zagrożenie od strony czynników naturalnych.
-- Tracerneo
2013/1/5 Daniel Ziólkowski ziolkoneo@gmail.com:
Czy ktoś coś podobnego widziała/słyszał/wymyslił?
Ja nie słyszałem, ale pewnie w internecie by się coś znalazło.
Inna sprawa, że lepiej do tego nadałaby się sieć serwerów lustrzanych. Najlepiej na różnych częściach Ziemi. Wyeliminuje to zagrożenie od strony czynników naturalnych.
Powiadasz internet? Już prędzej Freenet, ale i tam da się "zgubić" dane. ;-)
-- Radosław Szkodziński
Hej,
Padało to kilkakrotnie w dyskusji i jest chyba kluczowe: jaki jest threat model? Przed kim/czym chcesz się/serwer ochronić?
Bo może podchodzimy do tematu źle. Może właściwsze jest "ukrycie w szumie" - odpalenie serwera robiącego jakieś normalne, niewinne usługi dla jakiejś organizacji, ale mającego na pokładzie wirtualkę (czy inaczej wydzielone bydlę) z Tor Hidden Service, kontakt tylko przez adres .onion. Albo (plus?) jakaś steganografia.
W dniu 07.01.2013 02:46, rysiek pisze:
Hej,
Padało to kilkakrotnie w dyskusji i jest chyba kluczowe: jaki jest threat model? Przed kim/czym chcesz się/serwer ochronić?
f2f :-)
On 01/07/2013 07:18 AM, Petros wrote:
W dniu 07.01.2013 02:46, rysiek pisze:
Hej,
Padało to kilkakrotnie w dyskusji i jest chyba kluczowe: jaki jest threat model? Przed kim/czym chcesz się/serwer ochronić?
f2f :-)
Huh?
Friend-2-Friend to model zagrożenia?
Czy to miało być Face-2-Face? ...Ale wtedy z kim? Z bandą łysych? Z powiatową komendą policji? Z planowanym najazdem służb sterowanych centralnie? Z CIA&FBI?
\Seb
Dnia poniedziałek, 7 stycznia 2013 o 14:51:30 Sebastian Kaliszewski napisał(a):
On 01/07/2013 07:18 AM, Petros wrote:
W dniu 07.01.2013 02:46, rysiek pisze:
Hej,
Padało to kilkakrotnie w dyskusji i jest chyba kluczowe: jaki jest threat model? Przed kim/czym chcesz się/serwer ochronić?
f2f :-)
Huh?
Friend-2-Friend to model zagrożenia?
Czy to miało być Face-2-Face? ...Ale wtedy z kim? Z bandą łysych? Z powiatową komendą policji? Z planowanym najazdem służb sterowanych centralnie? Z CIA&FBI?
Facepalm 2 facepalm. Zwłaszcza po powyższej wypowiedzi... ;)
hej,
W dniu 7 stycznia 2013 14:59 użytkownik rysiek rysiek@hackerspace.pl napisał:
Dnia poniedziałek, 7 stycznia 2013 o 14:51:30 Sebastian Kaliszewski napisał(a):
On 01/07/2013 07:18 AM, Petros wrote:
W dniu 07.01.2013 02:46, rysiek pisze:
Hej,
Padało to kilkakrotnie w dyskusji i jest chyba kluczowe: jaki jest threat model? Przed kim/czym chcesz się/serwer ochronić?
f2f :-)
Huh?
Friend-2-Friend to model zagrożenia?
Czy to miało być Face-2-Face? ...Ale wtedy z kim? Z bandą łysych? Z powiatową komendą policji? Z planowanym najazdem służb sterowanych centralnie? Z CIA&FBI?
Facepalm 2 facepalm. Zwłaszcza po powyższej wypowiedzi... ;)
Oj, dobra Rysiek, nie każdy w głowie ma bazę wszelakich możliwych skrótowców. Ja też nie wiem co ma znaczyć F2F w tym kontekście. Zamiast się wyzłośliwiać, może lepiej wyjaśnić o co chodzi?
W dniu 07.01.2013 14:59, rysiek pisze:
Dnia poniedziałek, 7 stycznia 2013 o 14:51:30 Sebastian Kaliszewski napisał(a):
On 01/07/2013 07:18 AM, Petros wrote:
W dniu 07.01.2013 02:46, rysiek pisze:
Hej,
Padało to kilkakrotnie w dyskusji i jest chyba kluczowe: jaki jest threat model? Przed kim/czym chcesz się/serwer ochronić?
f2f :-)
Huh?
Friend-2-Friend to model zagrożenia?
Czy to miało być Face-2-Face? ...Ale wtedy z kim? Z bandą łysych? Z powiatową komendą policji? Z planowanym najazdem służb sterowanych centralnie? Z CIA&FBI?
Facepalm 2 facepalm. Zwłaszcza po powyższej wypowiedzi... ;)
:D Akurat byłem w małomównym nastroju. Opowiem osobiście.