Joł,
Dnia sobota, 27 września 2014 11:10:53 Jakub Kramarz pisze:
Dlaczego nie gołe LXC?
Because easy, I guess. Paczałem na LXC, mierzyłem się z tym, potem odpaliłem dockera i #justworks. So.
Ale tak, mam małe wewnętrzne fuj, też wolałbym bardziej low-level pójść (maszyny libvirt/kvm też tworzyłem z palca).
Dnia sobota, 27 września 2014 11:28:11 Justyna Ilczuk pisze:
Zdecydowanie jedna rzecz per container. Nginx, webowe usługi jak najbardziej. Jeśli chodzi o dane to jest trochę trudniej, bo trzeba się specjalnie troszczyć o perzystencję danych.
K.
http://stackoverflow.com/questions/18496940/how-to-deal-with-persistent-stor age-e-g-databases-in-docker
Merci bardzo.
Czy moja intuicja jest słuszna? Jak zalecacie pójść dalej? Czasu mam mnóstwo: 3 dni. I jestem w podróży. ;)
Ja mam wręcz setup, jeden docker container na jedną małą wirtualkę, z podmienianym contenerem w trakcie deployu.
Intredasting.
Rysiu, na twoim miejscu, mimo że jestem ogolnie fanką dockera nie portowałabym na to strategicznej infrastruktury twojej fundacji :)
Because docker cośtam, czy because "najpierw się naucz"? Also, nie taka strategiczna, strona i usługi dodatkowe, na razie poczta wisi zupełnie gdzie indziej (acz docelowo też wyląduje tu).
i to w pośpiechu. Zrób sobie najpierw jakiś breakable toy project. Poczuj faktycznie jaka jest różnica między dockerami a maszynkami wirtualnymi. Na contenery praktycznie się nie sshujesz,
http://jpetazzo.github.io/2014/06/23/docker-ssh-considered-evil/
poza tym, raczej nie zmienia się kontenerów, ale buduje nowe z Dockerfile i zastępuje stare.
Intredasting bardzo. Dzięki.
Może faktycznie przerzucę na razie wirtualki sauté, i obczaję dockera z bliska. Tyle że jak przerzucę vmki sauté, nie będę miał potem motywacji i czasu na przerzucenie tego potem na dockera. Ech, życie.