W dniu 23.01.2015 o 15:42, Piotr Szotkowski pisze:
rysiek:
Jest mnóstwo filmów, które wchodzą do kin pod angielskimi tytułami. Jakoś nie widziałem np. "Żelaznego Nieba", ani "Przekształceniowcy: Zemsta upadłych", ani "Człowiek-nietoperz", a jak prof. Łoziński postanowił przełożyć Władcę Pierścieni bardziej kompletnie, niż Maria Skibiniewska, to wyszedł mu np. "Bilbo Bagosz z Bagoszowa".
Bagoszna. Był też mój ulubiony „Last Action Hero”, przetłumaczony jako „Bohater ostatniej akcji”, bo termin „action hero” najwyraźniej nie funkcjonował w umyśle tłumacza tego typu filmów.
Jak już drążymy temat to warto wspomnieć że durne tłumaczenia tytułów filmów są nie tylko u nas: http://www.cracked.com/blog/5-insane-ways-movie-titles-are-translated-around...
To musi być jakaś masowa histeria pośród tłumaczy tytułów czy coś :-P.