W dniu 25 lutego 2015 05:03 użytkownik Dominik Tabisz d.tabisz@gmail.com napisał:
Myślę, że TeMPOral najlepiej wyraził to, co jest moim punktem wyjścia:
To jest mniej więcej mój punkt wyjścia i teraz z niego wychodzą nowe pytania:
- na ile wolno mi zaburzać odczyt urządzenia (zagłuszanie, kamuflaż)
- Na ile mam prawo do danych z urządzenia (na ile z własnego
nagrania, na ile z państwowego, korporacyjnego itp.) I to dotyczy wielu spraw czyli na ile mam prawo(...) dla siebie w sprawie sądowej, dla siebie by przeanalizować tą nieszczęsną stłuczkę, dla siebie by znaleźć swoją zgubę, dla siebie by ze screenu ulicy zrobić podkład kiczowatego teledysku.
- Czy właśnie fakt permanentnej inwigilacji nie jest dobrym
uzasadnieniem tego, że stosujemy potężne zabezpieczenia, szyfry, poszukujemy zabezpieczeń przed skanowaniem rentgenem, podsłuchem radarowym/laserowym itp.
Skoro poszukujemy zabezpieczeń przed cyberatakami, przed podsłuchem (jak rozumiem w miejscach prywatnych?), dlaczego nie możemy się zabezpieczać przed inwigilacją w przestrzeni publicznej? Jednym ze sposobów jest oczywiście zakładanie kominiarki. Tak samo dobrym a może lepszym sposobem jest walka o to, żeby tych kamer nie było. Zamiast walczyć ze skutkami, likwiduj ich źródła.
No i do listy pytań, ja bym dodał kolejne, chociażby:
*) Czy zamontowane kamery w przestrzeni publicznej nie powinny być *wyraźnie* oznaczone? Z informacją, jaki obszar rejestrują, w jakim celu, oraz kto jest właścicielem kamery?
Może to będzie odpowiedź na oskarżenia, że promuje montaż kamer - i tak je mamy.
To może je zdemontujmy jednak? Jedne technologie okazują się fajne, inne mniej. I po początkowej fascynacji się z nich wycofujemy. Świat się zmienia. Przykład lekko od czapy: podejście do projektowania ulic i inżynierii ruchu w mieście -- dziś a 30 lat temu.
Nowe niewiele już zmienią bo i prawnie, i mentalnościowo obywatel *może być monitorowany*.
Nom, i właśnie tu widzę duży problem. Świadomość bycia permanentnie inwigilowanym ma bardzo duży wpływ na psychikę człowieka i na relacje międzyludzkie. Niestety nie mogę teraz znaleźć linka, ale np. był szereg niezłych badań w USA pokazujących jak totalną porażką jest monitoring w szkołach. Jak wiele rzeczy totalnie rozpierdala, nie dając tak naprawdę żadnych korzyści.
A czy zmieni coś w mentalności i prawie sytuacja, w której to obywatel może też monitorować? Na razie robimy z tego jakiegoś złego wilka z korpo czyhającego na dane. W istniejącym stanie rzeczy sami utwierdzamy nierównowagę sił. Jeszcze trochę i spisanie numerów auta, które przejechało mi po nodze będzie nielegalne.
Niestety ale takie stanowisko przypomina mi sytuacje, gdy nie dzwonimy po Policje, nie idziemy do sądu "bo porządny człowiek leje w mordę a nie włóczy się po sądach".
No tutaj to stawiasz typowego "strawmana", więc wybacz, ale nie będę się w ten wątek zagłębiać :P