W dniu 4 grudnia 2014 19:04 użytkownik spin@hackerspace.pl napisał:
On 2014-12-04 12:29, Jarosław Górny wrote:
). Ale jest szereg pytań: 1/ Czy mamy taką osobę, która by się podjęła bycia takim adminem?
Jeżeli to nie wynika z motywacji oddolnej, to może wynikać z finansowej.
Co nie zmienia faktu, że nie wiemy, czy mamy taką osobę, która by się takiej funkcji podjęła.
2/ Czy osoba byłaby w stanie na siebie zarobić?
No tak, raczej.
Myślę, że to jest kwestia, na którą składa się zbyt dużo czynników, żeby ot tak teraz to skwitować "no tak, raczej". Nie wiedząc kto to miałby być, kto by mu pomagał w tych projektach, ile tych projektów byłby w stanie znaleźć, ogarnąć, skończyć, rozliczyć, dostać za nie pieniądze. Ta deklaracja zupełnie mnie nie przekonuje :)
3/ Oraz skutecznie namawiać ludzi do udziału w tych projektach?
Powrotem do korpopracy :)
Niech podniesie ręke ten kto nie siedział by w HSie 24/7 gdyby oznaczało to że nie musi jutro iść do roboty, a i tak dostawał kasę zeby robić fajne rzeczy które pozostają FLOSSowe.
No np. ja. Raz, że nie uśmiecha mi się praca 24/7, dwa, ze względu na różne zobowiązania staram się pracować w miejscach, które dają mi w miarę niezłe poczucie stałości dochodów. (podkreślam: *w miarę niezłe* -- inb4 "dude, dzisiaj żadna praca nie jest pewna" -- tak, wiem). Dlatego raczej nie rzuciłbym pracy, żeby robić projekty w haesie. No, może gdyby ten model w HS-WAW funkcjonował skutecznie ze 3-4 lata już -- może wtedy tak.
4/ Czy nie spowodowałoby to powstanie podziału w spejsie na "zarabiających" i "darmozjadów" co tylko przeszkadzają w robieniu projektów?
A teraz powstał? Nie.
Oczywiście, że nie powstał, bo póki co nie mamy tego problemu. Nie mamy konfliktu dwóch grup, bo jest tylko jedna grupa ;)
Jak jest jakiś problem to jest po prostu 'dude don't fucking do that'. Za dobrze się znamy wszyscy, i za dużo tematów wspólnych mamy.
Teraz tak. Ale pieniądze potrafią wprowadzić konflikty w zgodnej grupie.
5/ Czy nie spowodowałoby to sytuacji typu: "koleś, idź do domu, bo nam tu zajmujesz miejsce a my tu projekt za $$$ robimy"?
Nie. Raczej "Słuchaj, za pół godziny/trzy godziny/sześć dni skończymy, bardzo teraz potrzebujesz tego?" Y/N "OK to umówmy się że za 20 min zrobimy przerwę i działaj. Albo kupujesz drugie stanowisko :P
Tak, w teorii to wszystko jest bardzo proste.
itd. itp.
To by wymagało większej dyskusji. Bo być może taki układ (ze wszystkimi konsekwencjami) części osób by pasował. Ale pewnie nie wszystkim. Nie do takiego hakerspejsu się zapisywaliśmy :) To by była zmiana na poziomie przepisania konstytucji :)
Moim zdaniem nie. To tak jakby powiedzieć że arduino to dziwki bo zarabiają na sprzedawaniu elektroniki której wszyscy potrzebują.
To nie ma nic wspólnego z tematem. Mówimy tutaj o sytuacji gdzie mamy świetlico-klubo-warsztat, działający w tej chwili na jakichś zasadach. I o tym, jak te zasady by się zmieniły, gdyby w ramach tego świetlico-klubo-warsztatu powstała (mniej lub bardziej regularna) firma, z pracownikami, deadlinami, budżetem, i całym ciśnieniem związanym z kasą.
Btw, 90% arduino w HSie, pomimo całego ideolololo, to podróbki z hin. Support your company much? Tak samo Ultimaker ma olbrzymie straty jako projekt OSHW przez hiny. I makerbot tak samo miał dopóki był OSHW. Żarcie vs ideologia - 1:0, people don;t give a shit. I want the ideologia, but I don't want the people to HAVE TO GIVE A SHIT. Because then I can make my things the way I want to make them, and both sides can retain shit for ever and still get food/product!
Ej, spin, ostro tutaj popłynąłeś. Srsly :P Kompletnie nie czuję żadnego związku z tym czego (chyba) dotyczy ta dyskusja :P
Tak sobię myślę: HSy mają markę. Jaką taką. Muszą o nią dbać w każdym razie. Teoretycznie, HS mógłby wykorzystać ją do crowdfundingu pierdoletów, albo sprzedaży rzeczy zrobionych przez członków.
Jak najbardziej tak.
Byłoby mega gdyby nie musieć crowdfundzić przez serwisy które ździerają z usera mnóstwa kasy.
Oczywiście.
Bardzo mnie razi to że ludzie którzy na co dzień pracują w korporacjach których nie cierpią, lub cierpią i są zadowoleni z kasy (a korpo ma jej 10x więcej na ich pracy), wieczorami są bad haxorzami dissującymi te same korporacje i pieniądz. Nie widzę tu żadnego umiarkowania i logiki, tak jakby mózgi się ludziom wyłączały gdy myślą o pieniądzach.
Może tak samo znielubiliby hackerspace, gdyby musieli siedzieć w nim nie z własnej woli, tylko dlatego, że zobowiązali się zrealizować projekt za grubą kasę... i nagle zorientowali się, że hackerspace stał się po prostu firmą w której pracują, a nie świetlico-klubo-warsztatem, do którego przychodzą dla przyjemności?
To była taka złota myśl Marka Twaina w Przygodach Tomka Sawyera chyba, że każda czynność, nawet najbardziej przyjemna, natychmiast przestaje sprawiać frajdę, jak ci ktoś za nią zacznie płacić :P
Komercjalizacja projektów miałaby zajebiste zalety: członkowie dostawaliby kasę, HS by dostawał kasę, ludzie by dostawali produkt. NGOsy by dostawały kasę od HSu na pałowanie głupich decyzji polityków. HS nie miałby problemu z miejscówą. Mielibyśmy w nim zajebisty sprzęt. I wszystko to na komercjalizacji FLOSSowych projektów które rozpieprzają rynek korporacjom.
Tak, to są wszystko plusy. Jednak sam fakt istnienia tych plusów nie odpowiada jeszcze na wątpliwości -- chociażby te, które sformułowałem w poprzednim mailu. W tej chwili ta dyskusja wygląda mniej więcej tak:
spin> ej, zróbmy wspólnie projekt za kasę! ja> no spoko, ale co będzie, jeśli się w trakcie realizacji pokłócimy o tę kasę? spin> nie, no serio, zróbmy wspólnie projekt za kasę, będzie zajebiście!
Jak bardzo by to się różniło od startupowo-komercyjengo klimatu, i jak bardzo by to było wydajniejsze?
Tego nie wiem. Natomiast, again, to jest HS a nie startup. Ani korporacja. Ludzie zapisywali się do HSu, gdzie na dzień dobry była im przedstawiana jakaś tam filozofia jego działania. Nikt nie wspominał słowem o tym, że HS to startup. Ani korporacja.
Dla części członków HS jest fajny właśnie dlatego, że nie jest firmą. Że przychodzi się kiedy ma się czas. I robi się to, na co ma się ochotę. I jak się ma ochotę. Bez deadline'ów, których w pracy mamy po dziurki.
Ty proponujesz (tak mi się wydaje), rozkręcenie startupu w oparciu o osoby, które znasz z HSu. Ja np. nie mam z tym żadnego problemu. I niech nawet ten startup korzysta z pomieszczeń HSu. Ale może bezpieczniej (i dla startupu i dla HSu) od początku wyraźnie te dwa organizmy wyraźnie oddzielać? Nie próbować przekonwertować HSu w startup :)
Kuźwa a nie miało być rantu. Sorry, mam nadzieję że część z tego robi sens. Wracam do roboty :P
No robi, robi. Cześć na pewno. Jednak np. ja nadal mam dokładnie te same wątpliwości, które miałem :P