hej,
W dniu 24 września 2014 16:59 użytkownik nycek nyctalus@onet.eu napisał:
Nah, zabawne jest jednak obserwowanie jak grupa rzekomo yntelygentnych ludzi z taką radością i entuzjazmem wskakuje do bandwagonu pt. "apple jest be".
Ja bym powiedział, że ilość radosnej / złośliwej krytyki jest proporcjonalna do ilości marketingowego bullshitu. Weźmy przykład jednej z poprzednich edycji iPhone. Tej co to farba z amelinium odłaziła. Generalnie pewnie nie byłoby z tego powodu wielkiej afery. Ale jak tu się nie nabijać z tego, jeśli ten telefon podczas prezentacji był opisywany sformułowaniami typu (cytat z pamięci) "(...)New iPhone is not an ordinar phone. It more resembles precisely crafted watch". No pokaż mi "crafted watch", z którego odłazi farba.
Plus to, że większość z nas spodziewa się wyższej jakości od produktu z górnej półki cenowej. Gdyby w kieszeni wyginał się chiński smartfon z Biedronki za 199 brutto, też pewnie nikogo by to nie ruszyło.
Tak, że w sumie to dziwi mnie, że Cię to dziwi...
I to nie działa tylko w technologii.
<luźna dygresja> Zdziwiłbyś się wiadomością, że np. Jerzy Urban chodzi do prostytutki? Pewnie nie za bardzo. Ale jak "prawicowy" poseł, z kręgów kościelnych, wycierający sobie gębę hasłami o morlalności zdradza żonę z prostytutką, kiedy ta żona jest w ciąży, a Beata Kępa w tym samym czasie w Watykanie modli się o szczęśliwy poród tego dziecka u samego Papy, a następnie razem ze Zbigniewem Ziobrą zostają rodzicami chrzestnymi -- no to chyba jak to wypływa, nie ma co się dziwić, że jest poruszenie. Prawda? ;)
PS. True story from Lublin. </luźna dygresja>
Pozdrawiam!