2015-02-25 9:59 GMT+01:00 Jarosław Górny jaroslaw.gorny@gmail.com:
W dniu 25 lutego 2015 05:03 użytkownik Dominik Tabisz d.tabisz@gmail.com napisał:
Myślę, że TeMPOral najlepiej wyraził to, co jest moim punktem wyjścia:
To jest mniej więcej mój punkt wyjścia i teraz z niego wychodzą nowe pytania:
- na ile wolno mi zaburzać odczyt urządzenia (zagłuszanie, kamuflaż)
- Na ile mam prawo do danych z urządzenia (na ile z własnego
nagrania, na ile z państwowego, korporacyjnego itp.) I to dotyczy wielu spraw czyli na ile mam prawo(...) dla siebie w sprawie sądowej, dla siebie by przeanalizować tą nieszczęsną stłuczkę, dla siebie by znaleźć swoją zgubę, dla siebie by ze screenu ulicy zrobić podkład kiczowatego teledysku.
- Czy właśnie fakt permanentnej inwigilacji nie jest dobrym
uzasadnieniem tego, że stosujemy potężne zabezpieczenia, szyfry, poszukujemy zabezpieczeń przed skanowaniem rentgenem, podsłuchem radarowym/laserowym itp.
Skoro poszukujemy zabezpieczeń przed cyberatakami, przed podsłuchem (jak rozumiem w miejscach prywatnych?), dlaczego nie możemy się zabezpieczać przed inwigilacją w przestrzeni publicznej?
Ponieważ jest publiczna. Przeczytaj definicję tego słowa. Aczkolwiek nie jestem fanem pełnego śledzenia, gdzie kto jest - niebezpiecznie dużo informacji, które mogą posłużyć do skonstruowania idealnej wersji bezpieki. Trochę jak traffic analysis w sieciach... Zatem lepiej nie podpinać pod to bezsensownej analizy twarzy.
Strony internetowe są prywatne. Nasze komputery też są prywatne.
Jednym ze sposobów jest oczywiście zakładanie kominiarki. Tak samo dobrym a może lepszym sposobem jest walka o to, żeby tych kamer nie było. Zamiast walczyć ze skutkami, likwiduj ich źródła.
Dokładnie, złodziej, szpieg i podobni znajdą sposoby na obejście tego systemu lub wykorzystanie go do własnych celów. Ale jednak jest przydatny... tylko jak to zrobić, żeby nie schrzanić?
No i do listy pytań, ja bym dodał kolejne, chociażby:
*) Czy zamontowane kamery w przestrzeni publicznej nie powinny być *wyraźnie* oznaczone? Z informacją, jaki obszar rejestrują, w jakim celu, oraz kto jest właścicielem kamery?
Trudna kwestia. Z jednej strony chcemy wiedzieć, ile ich jest i z grubsza gdzie, z drugiej, ta sama informacja służy do unikania nich.
Moźe wystarczy licznik per dzielnica, publicznie dostępny?
Może to będzie odpowiedź na oskarżenia, że promuje montaż kamer - i tak je mamy.
To może je zdemontujmy jednak?
Jeśli niczego nie dają, tak. A pewnie niewiele dają. O ile mi wiadomo, Policja łapie trochę piratów drogowych na kamery przy dużych skrzyżowaniach.
Z mojego rodzinnego miasta: znam jeden przypadek (w rodzinnym mieście), gdy przyjechali uspokoić bijatykę, mimo, że nikt ich nie powiadomił. Złapali też trochę wandali, ale wkrótce wandale rozszerzyli działalność również na kamery.
Jedne technologie okazują się fajne, inne mniej. I po początkowej fascynacji się z nich wycofujemy. Świat się zmienia. Przykład lekko od czapy: podejście do projektowania ulic i inżynierii ruchu w mieście -- dziś a 30 lat temu.
Haha, tak, dziś wszystko toczy się wokół rowerów... nie. Ale nie brnijmy w ten offtopic.
Nowe niewiele już zmienią bo i prawnie, i mentalnościowo obywatel *może być monitorowany*.
Nom, i właśnie tu widzę duży problem. Świadomość bycia permanentnie inwigilowanym ma bardzo duży wpływ na psychikę człowieka i na relacje międzyludzkie.
Ludzie nie mają świadomości, że są obserwowani przez kamerki na ulicy, zachowują się prawie tak samo - z nielicznymi wyjątkami. Jeśli twierdzisz co innego, lepiej daj jakieś dane popierające to nie oparte na reality show.
J.w. w szkołach. O ile pamięć mnie nie myli, w szkołach problematyczne były "zabezpieczenia" biometryczne, nie kamery.