To skoro się udzielamy w aktywizmie i polityce, to może przy okazji zrobimy coś "dla ludu"?
Mam taką wizję, żeby nie był to tylko jednorazowy wygłup czy spontan akcja, ale coś większego - demo z zakrytymi gębusiami oczywiście jako punkt centralny, ale jakiś wykładzik pt. "Co to i po co nam anonimość", warsztaty z anomizowania się dla szaraczków ("I ty możesz używać TOR'a!") czy podstawy prawne. Wszystko w formie strawnej i z obrazkami, a na koniec wspólne robienie masków i huzia na miasto! Tak, żeby wciągnąć w to jak najwięcej "zwykłych" ludziów.
Bo w takim wypadku sęk całego happeningu może przejść niezauważony, albo zagarnięty przez różne niefajne grupy (kibole, naziole).
Takie to moje wizje radosne. Służę radą i pomocą, jakbyco.
n.