On Thursday 02 of October 2014 14:04:56 Łukasz "Cyber Killer" Korpalski wrote:
Jeszcze większym nieporozumieniem jest używanie takich rzeczy jak Docker (i własne systemy paczek od pythonów, ruby i reszty) na produkcji, gdzie przychodzi admin, chce machnąć update, a tu się okazuje że zamiast 1 toola do upadate'owania jest ich 5 i każdy inny.
Nie wiem jakich ty apek używałeś na serwerach, ale z mojego doświadczenia właśnie *dobrze zrobiony* package manager dla pythona czy rubiego, a nodejs'a to już na pewno, jes wręcz lepszym rozwiązaniem bo często admin bardzo nie powinien dotykać paczek które apki używają. Takie jaja, że coś wymaga libki w wersji 1.5.2, a z wersją 1.6.0 już nie działa to niestety dość częsta sytuacja. Także w ten sposób admin może sobie tylko dorzucić roboty z przywracaniem działającego środowiska które developer sobie wymyślił. Dodatkowo pokaż mi distro które na bieżąco aktualizuje wszystkie libki do tych języków (pomijam gentoo czy arch'a które są rolling release). Z mojego doświadczenia pythonowski virtualenv+pip to jest zbawienie dla admina, a nie problem bo nie musi się przejmować tym co devowie akurat sobie dzisiaj ubzdurali.
Ja jestem sysadminem, ale też jestem daleki od grzebania w bebechach systemu, bo to nie jest droga do stabilnej pracy.
Zdefiniujmy najpierw bebechy systemu. Dla mnie sysctl to są bebechy, a to wręcz trzeba dopasować na poważnym systemie produkcyjnym.