On Tue Feb 24 2015 at 23:53:36 Jarosław Górny jaroslaw.gorny@gmail.com wrote:
W dniu 24 lutego 2015 22:31 użytkownik TeMPOraL temporal.pl@gmail.com napisał:
On Tue Feb 24 2015 at 21:54:52 Dominik Tabisz d.tabisz@gmail.com
wrote:
Nawet tu widzę głosy nie dostrzegające pozorów wolności w prywatności.
O to to! Kompletnie zapomniany wątek w temacie prywatności!
Znaczy, że jak? Prywatność to pozorna wolność. A permanentna inwigilacja to prawdziwa wolność? Bo nie rozumiem…
A ja nie rozumiem dlaczego prywatność ma być wartością samą w sobie. Mnie ona wydaje się być przejściowym efektem urbanizacji. To nie jest tak, że jak żyłeś 200 lat temu na wsi, to miałeś jakąkolwiek prywatność w lokalnej społeczności...
na każdego złego agenta monitorującego ludzi można dać trzy przydatne badania naukowe, jakie mogą wyniknąć z obserwacji zachowań ludzi "w naturalnym środowisku", etc.
W etycznych badaniach socjologicznych, przedmiot badania wyraża zgodę Kompletnie nie kupuję tego argumentu.
Dlatego badania socjologiczne są często o kant d**y rozbić. Ludzie zmieniają swoje zachowania jeśli wiedzą, że są w danej chwili badani.
Wyobraź sobie, że jutro rano do biura przychodzi pracownik z HRu i oznajmia, że tego dnia wszyscy (vel wszyscy, którzy wyrażą zgodę) będą obserwowani celem analizy relacji między produktywnością a interakcją między pracownikami. "Zachowujcie się jak na codzień", rzecze pracownik. Nie wiem jak Ty, ale ja w tej sytuacji na pewno nie spędzałbym tyle czasu co zwykle na HackerNews wcinając drugie śniadanie.
Patrząc na to wszystko, coraz bardziej skłaniam się ku poglądowi, że "prywatność albo rozwój ludzkości - wybierz jedno".
A moim zdaniem to jest całkowicie fałszywa alternatywa.
No właśnie nie jestem przekonany. Zanik prywatności wydaje się być naturalną konsekwencją technologii, które rozwijamy i nie widzę sposobu na to, by zapewnić oba na raz. Choćbyś nie wiem jak się starał, zawsze będa jakieś metadane, zawsze będą jakieś side channele - jedyny sposób by zabrać rządom, korporacjom i ex-partnerom możliwości dowiedzenia się o Tobie wszystkiego to zabronić jakiegokolwiek zbierania jakichkolwiek danych za pomocą czegoś innego niż Mark II Eyeball. To może wróćmy od razu do XVI wieku?
Stąd, zastanawiam się - i żeby nie było, nie jestem do tego całkowicie przekonany, ale rozważam tę możliwość - czy nie lepiej byłoby po prostu wziąć to wszystko na klatę, potraktować brak prywatności jako fakt dokonany i pozwolić społeczeństwu przeorganizować się w świecie, gdzie (ponownie) ciężko jest cokolwiek ukryć?
Z resztą cały temat robi się technologicznie nieistotny. My tu gdybamy o zdemontowaniu kamer ulicznych, podczas gdy Amerykanie latają już dronem, który jest w stanie obserwować całą populację miasta na raz, jedną
kamerą, z
wysokości takiej, że go nie widać. A jeśli byś go przypadkiem zobaczył to wiedz, że on wie, czy Ty i ktokolwiek inny na osiedlu nie powinien iść wymienić wypełnień w zębach. Dlatego danie każdemu obywatelowi dostępu do monitoringu publicznego nie wydaje się aż tak strasznie głupie - społeczeństwo się przyzwyczai, a dysproporcja sił między władzą a
obywatelem
się zmniejszy.
Trochę nie chcę tu wywoływać kolejnego tematu-rzeki, ale analogia sama się ciśnie… Tak, danie obywatelom dostępu do permanentnej inwigilacji innych obywateli, zmniejszy dysproporcję sił między władzą a obywatelem dokładnie tak samo jak danie Amerykanom prawa do posiadania broni :P
Popatrz jakie tam u nich małe dysproporcje! Każdy Janusz z wioski w Teksasie z pewnością czuje, że w kontaktach z władzą federalną może gadać jak równy z równym!
No wiesz, prawo do posiadania broni działało u nich dobrze przed wynalezieniem czołgów, pojazdów opancerzonych i broni jądrowej. Teraz trochę już nie ma sensu :P. Niekoniecznie to samo musi się stać w kontekście dostępu do danych.