W dniu 5 stycznia 2013 15:07 użytkownik Petros petros@hackerspace.pl napisał:
Chodzi za mną (z powodu końca świata i picia z preppersami) koncepcja kryptoserwerka.
Wyglada ona tak.
Siedzi sobie gdzies w ukryciu (np. zakopany w podwórzu) serwer. Jedyne, co do niego jest doprowadzone fizycznie to jakoś (jak?) dyskretnie zasilanie. Całość jest zabezpieczona przez wodą, zimnem, przegrzaniem i
- opcjonalnie - EMP. Ze światem się łączy przez wifi jedynie.
Natomiast jego kryptowość polega na tym, że normalnie, jak nie pracuje, to siedzi cicho i jest nienamierzalny radiowo. Idea jest taka, że jak przyjdą źli ludzie, to go nie bedą w stanie znaleźć, o ile nie będzie akurat aktywny (kwestia aktywowania go, jak potrzebujemy jego usług, pozostaje otwarta).
Serwer wmurowany w ścianę. Problem zasilania załatwiają kable, które przy okazji zasilają też coś innego, więc ich wykrycie w ścianie nie jest podejrzane. Do komunikacji używasz PLC. Mechanizm aktywacji bardzo prosty - włącznik mechaniczny reagujący na silny magnes przyłożony do ściany.
Pozdr, Mayer