Elo,
Dnia niedziela, 9 sierpnia 2015 23:09:10 Radomir Dopieralski pisze:
Widzisz, tu nie chodzi o to, czy ty przypadkiem akurat masz rację czy nie, bo wybieg, który tu stosujesz działa niezależnie od tego i dlatego jest bardzo nisko oceniany przez każdego, kto ma choć trochę doświadczenia. Jeśli twoje rozumowanie tak samo dobrze działa dla faktów jak i dla wydumanych problemów, to to rozumowanie jest do dupy, bo nie daje ci żadnej mocy przewidywania co tak naprawdę się stanie.
Po raz kolejny: nacechowanym emocjonalnie problemem stawał się temat dronów. Pokazałem inny, mniej nacechowany emocjonalnie, problem, który jednocześnie jest całkiem obiektywnie większy. I zaproponowałem *zastanowienie* się, czy nie lepiej się nim zająć, zamiast nakręcać się na drony.
Wybieg więc brzmi "zamiast się nakręcać, spójrzmy na dane i zastanówmy się, czy na pewno jest się na co nakręcać". Gdzie dokładnie widzisz problem?
Nieistotne jest ile osób ginie, omało co ginie, albo po prostu ma niewygodnie. To nie jest sedno tego problemu. Sednem tego problemu jest to, że chcielibyśmy móc używać dronów i nie chcielibyśmy, żeby przez jakichś idiotów to zostało zabronione.
Nie, sednem jest to, że zamiast podchodzić do problemu od strony faktów, nagle zaczynamy podchodzić emocjonalnie bo OMG DRON PRZY LOTNISKU. Co tam, że operator ujęty i ukarany, a nikomu nic się nie stało, koniecznie nagle trzeba zająć się tym tematem.
A co ci przeszkadza to, że ktoś się zajmuje problemem, który ty osobiście uważasz za bzdurny?
Napisałem w poprzednim mailu: - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Dla mnie to, by ludzie nie zajmowali się wyimaginowanymi niebezpieczeństwami, jest ważne z dwóch powodów:
1. zwykle prowadzi to do zjebanych regulacji prawnych, często wkraczających z butami w sfery wolności obywatelskich i praw człowieka, a od tego wara.
Przykład: OMG PEDOFILE W INTERNETACH -> cenzura Sieci.
2. Odciąga to uwagę społeczną (i każdą inną) od faktycznych problemów, które można by rozwiązać.
Przykład: OMG DOSTĘP DZIECI DO PORNOGRAFII W INTERNETACH -> ale jakos jak chodzi o "dobro dzieci" w sierocińcach, to tego nikt nie tyka. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
I jeszcze jak chcesz uzyskać niezajmowanie się nim globalne, bo jak nie na tej liście, to gdzie indziej ktoś może się nim zająć.
Czy to, że nie mogę (nawet gdybym hipotetycznie chciał) spowodować, by *globalnie* ludzie nie zajmowali się bzdurami, oznacza, że nie mam prawa wypowiadać swojego zdania, gdy widzę, że ktoś się bzdurą zajmuje?
Druga sprawa to to, że jak kogoś "zniechęcisz" do zajmowania się jakimś problemem, to ta osoba nie zajmie się automatycznie problemem bardziej ważnym, tylko machnie na to wszystko ręką i zajmie się swoimi sprawami.
O RLY. I tak się stanie zawsze, i automatycznie, i w przypadku każdej osoby? Faktycznie, w takim wypadku lepiej w ogóle nikomu nie przedstawiać swojego zdania w sprawie ich działań czy wypowiedzi.
Co oczywiście rodzi pytanie, czemu przedstawiasz mi swoje zdanie w sprawie moich działań czy wypowiedzi?
Jeśli zrobisz to tak, jak robisz tutaj, to jest nawet duża szansa, że przejdzie tej osobie ochota zajmowania się jakimikolwiek cudzymi problemami. To nie jest za dobra strategia.
No nie wiem. Wydaje mi się, że świat mógłby być lepszy, gdyby np. politycy przestali zajmować się wieloma wyimaginowanymi problemami, a zajęli problemami faktycznymi. Więc może to nie jest takie głupie? :)
Dla mnie to, by ludzie nie zajmowali się wyimaginowanymi niebezpieczeństwami, jest ważne z dwóch powodów:
- zwykle prowadzi to do zjebanych regulacji prawnych, często
wkraczających z butami w sfery wolności obywatelskich i praw człowieka, a od tego wara.
Przykład: OMG PEDOFILE W INTERNETACH -> cenzura Sieci.
- Odciąga to uwagę społeczną (i każdą inną) od faktycznych
problemów, które można by rozwiązać.
Przykład: OMG DOSTĘP DZIECI DO PORNOGRAFII W INTERNETACH -> ale jakos jak chodzi o "dobro dzieci" w sierocińcach, to tego nikt nie tyka.
A, czyli problemy, którymi się nie zajmujemy, automatycznie odporne są na zjebane regulacje. Jak czegoś nie widzimy, to tego nie ma, po prostu?
Nie. Ale w przypadku tematu, od którego zaczęliśmy, na tej liście pojawiło się co najmniej kilka... nienajlepszych pomysłów (mój chyba ulubiony: zakaz korzystania z dronów przez osoby poniżej 18. roku życia).
Biorąc pod uwagę, że nie widzę danych sugerujących, że drony spadające na głowy i zderzające się z samolotami przy lotniskach stanowiły ogromny problem, sugeruję po prostu, że może lepiej tych pomysłów nie realizować.
Moim zdaniem lepiej, żeby się tym zająć teraz, póki bzdurnych regulacji nie ma, żeby właśnie im zapobiec.
No ale pytanie brzmi, czy dodatkowe regulacje są tu w ogóle potrzebne? Ja takiej potrzeby zwyczajnie nie widzę -- ponad to, co już w regulacjach siedzi (powyżej 25kg przeszkolenie, wara od lotnisk, poniżej 600m, etc).
Może zamiast regulacji potrzebne jest lepsze ich egzekwowanie? A może jakaś akcja edukacyjna? A może nic nie jest potrzebne, bo ludziom drony na głowy nie spadają? Nie wiem. Ale wiem, że środek powinien być dobrany proporcjonalnie do problemu. A problem nie wydaje się ogromny i palący.
Odwoływanie istniejących przepisów jest znacznie trudniejsze.
...co wyddaje mi się dobrym argumentem za tym, by przepisów nie tworzyć, gdy nie są konieczne. :)
A co do uwagi społecznej, to można ją odciągać na wiele różnych sposobów i zakaz dyskusji o dronach wcale tu nie pomoże.
O masz! Nie sądziłem, że mam moc wydawania zakazów dyskusji!
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * W takim razie niniejszym *odwołuję* zakaz dyskusji o dronach na terenie ogólnej listy mailingowej polskich hakerspejsów. * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Się w sumie zastanawiałem, czemu taka cisza zapadła, ale założyłem, że emocje opadły i temat uzyskał właściwą sobie wagę (piórkową). A tu się okazuje, że niechcący wydałem zakaz dyskusji!
Masz babo placek. Motyla noga. Muszę bardziej uważać następnym razem! Kurczę pióro!
Na szczęście nie posiadam możliwości "powstrzymywania" ludzi od rozwiązywania drobnych i nieistotnych moim zdaniem problemów. Poza tym, wcale nie mam takiego zamiaru.
Ależ posiadasz, w swoim ograniczonym stopniu, ale jednak robisz to, zniechęcając ich i pozbawiając najcenniejszego zasobu -- motywacji.
Rozumiem, że jak ktoś ma motywację, by włożyć palec w szprychy, nie należy mu przeszkadzać -- wszak motywacja jest *najcenniejszym* zasobem?
Ja bym tam powiedział, że warto takiej osobie zasugerować lepszy kierunek realizowania jej motywacji. Ale może masz i rację; postaram się następnym razem nie przeszkadzać. :)
Chyba, że to mój palec będzie ktoś próbował włożyć między szprychy, np. za pomocą kiepskich regulacji prawnych. Wybacz, ale mojego palca będę bronił, nawet za cenę najcenniejszego z zasobów -- cudzej motywacji...
Właśnie z tych powodów, które wymieniasz, należy się temat zająć poważnie, przemyśleć i zbadać możliwości i wypracować rozwiązania, które do zakazów używania dronów nie doprowadzą, zanim będzie za późno. Bo jak nie my, to ktoś się tym prędzej czy później zajmie.
Ależ ja nikomu nie bronię "zajmować się tematem poważnie, przemyśliwać i badać możliwości i wypracowywać rozwiązania". Na zdrowie! Kluczowe jest słowo "poważnie". Reakcja typu knee-jerk pt. "OMG DRON BYŁ PRZY LOTNISKU ZAKAZAĆ!" nie sugeruje poważnego zajęcia się tematem.
I tu jest dron pochowany, można by rzec.