Cześć,
chodziło mi to po głowie od dłuższego czasu. może to niezmiernie naiwne, a może całkiem przydatne -- nie mnie to oceniać. Podrzucam: http://rys.io/pl/143
Ryśka prawo nieuniknionych konsekwencji:
Jeśli coś jest technicznie możliwe, jest praktycznie nieuniknione.
Dłuższa wersja:
Jeśli jakieś niepożądane działania są technicznie możliwe, należy zakładać, że są nieuniknione.
Generalnie to jest nasz argument przy każdych konsultacjach społecznych na temat retencji danych czy cenzury sieci. "Ktoś to niecnie wykorzysta".
Mam nadzieję, że pomoże też rozpoznać "ziarno od plew" jeżeli idzie o różne projekty obiecujące "prywatność" czy "bezpieczeństwo". Lub wytłumaczyć tę różnicę "normalsom". ;)
Noi w niosek:
Jeśli chcemy uniknąć jakichś niepożądanych działań, najlepiej spowodować, by były technicznie niewykonalne (lub bardzo trudne).
On 11/02/2014 06:03 PM, rysiek wrote:
Cześć,
chodziło mi to po głowie od dłuższego czasu. może to niezmiernie naiwne, a może całkiem przydatne -- nie mnie to oceniać. Podrzucam: http://rys.io/pl/143
Ryśka prawo nieuniknionych konsekwencji:
Jeśli coś jest technicznie możliwe, jest praktycznie nieuniknione.
Dłuższa wersja:
Jeśli jakieś niepożądane działania są technicznie możliwe, należy zakładać, że są nieuniknione.
Eee, to chyba jest po prostu oryginalne prawo Murphy-ego...
Dnia niedziela, 2 listopada 2014 18:12:52 nigma@sheep.art.pl pisze:
On 11/02/2014 06:03 PM, rysiek wrote:
Cześć,
chodziło mi to po głowie od dłuższego czasu. może to niezmiernie naiwne, a może całkiem przydatne -- nie mnie to oceniać. Podrzucam: http://rys.io/pl/143
Ryśka prawo nieuniknionych konsekwencji:
Jeśli coś jest technicznie możliwe, jest praktycznie nieuniknione.
Dłuższa wersja:
Jeśli jakieś niepożądane działania są technicznie możliwe, należy zakładać, że są nieuniknione.
Eee, to chyba jest po prostu oryginalne prawo Murphy-ego...
Fakt, będę musiał dodać odniesienie do starego dobrego Murphy'ego, aczkolwiek jest trochę bardziej szczegółowe i odnosi się do technologii.
Zastanawiam się czy nie brakuje w tym prawie elementu opłacalności to znaczy jeśli coś jest (dla kogokolwiek) opłacalne to jest nieuniknione. Czyli nawet jak coś zdaje się niemożliwe technologicznie, to gdyby tylko było opłacalne znajdzie się backdoor.
Ale wtedy prawo Ryśka byłoby tylko szczególnym przypadkiem prawa opłacalności - jeśli coś jest technicznie możliwe, ktoś sprobuje na tym zarobić.
Rysiu, Twoje prawo jakoś tak wygląda jak nowa forma bardzo starych pomysłów filozoficznych typu "słowo stało się ciałem" lub ich klony z oświecenia i romantyczności. Czyżby takie pomysły naszły Cie po lekturze "Liars and Outliars"?
Dzięki za wskazanie nowoczesnej formy sporu z przełomu starożytności i średniowiecza, przyda się w piątek :)
Pozdrawiam Dominik
W dniu 2 listopada 2014 19:11 użytkownik rysiek rysiek@hackerspace.pl napisał:
Dnia niedziela, 2 listopada 2014 18:12:52 nigma@sheep.art.pl pisze:
On 11/02/2014 06:03 PM, rysiek wrote:
Cześć,
chodziło mi to po głowie od dłuższego czasu. może to niezmiernie naiwne, a może całkiem przydatne -- nie mnie to oceniać. Podrzucam: http://rys.io/pl/143
Ryśka prawo nieuniknionych konsekwencji:
Jeśli coś jest technicznie możliwe, jest praktycznie nieuniknione.
Dłuższa wersja:
Jeśli jakieś niepożądane działania są technicznie możliwe, należy zakładać, że są nieuniknione.
Eee, to chyba jest po prostu oryginalne prawo Murphy-ego...
Fakt, będę musiał dodać odniesienie do starego dobrego Murphy'ego, aczkolwiek jest trochę bardziej szczegółowe i odnosi się do technologii.
-- Pozdr rysiek _______________________________________________ General mailing list General@lists.hackerspace.pl https://lists.hackerspace.pl/mailman/listinfo/general
Dnia niedziela, 2 listopada 2014 21:53:04 Dominik Tabisz pisze:
Zastanawiam się czy nie brakuje w tym prawie elementu opłacalności to znaczy jeśli coś jest (dla kogokolwiek) opłacalne to jest nieuniknione. Czyli nawet jak coś zdaje się niemożliwe technologicznie, to gdyby tylko było opłacalne znajdzie się backdoor.
Ale to jest uszczegółowienie. Wydaje mi się zbędne. Bo "opłacalne" może znaczyć wiele rzeczy. Np. "ponieważ technicznie możliwe jest toppostowanie, ktoś będzie toppostował". Czy toppostowanie jest dla Ciebie opłacalne? No, w jakimś sensie tak. Ale to jest beside the point. :)
Ale wtedy prawo Ryśka byłoby tylko szczególnym przypadkiem prawa opłacalności - jeśli coś jest technicznie możliwe, ktoś sprobuje na tym zarobić.
Tak, i wydaje mi się, że opłacalność nie jest tu niezbędna.
Rysiu, Twoje prawo jakoś tak wygląda jak nowa forma bardzo starych pomysłów filozoficznych typu "słowo stało się ciałem" lub ich klony z oświecenia i romantyczności. Czyżby takie pomysły naszły Cie po lekturze "Liars and Outliars"?
Nie, nie czytałem tego jeszcze. Może powinienem.
Naszło mnie to po całej akcji z Ello i z różnymi "szyfrowanymi" narzędziami, które trzymają klucze na serwerze dla "wygody". Jak wytłumaczyć juzerowi, czemu to głupie? Trudno -- ale teraz można powołać się na "prawo rysia", a jak jest prawo, to przecież, że tak właśnie jest!
Dzięki za wskazanie nowoczesnej formy sporu z przełomu starożytności i średniowiecza, przyda się w piątek :)
Proszę uprzejmnie. :)
Ale to jest uszczegółowienie. Wydaje mi się zbędne. Bo "opłacalne" może znaczyć wiele rzeczy. Np. "ponieważ technicznie możliwe jest toppostowanie, ktoś będzie toppostował". Czy toppostowanie jest dla Ciebie opłacalne? No, w jakimś sensie tak. Ale to jest beside the point. :)
A to najmocniej przepraszam.
Z drugiej strony tutejsze krzyki o toppostowanie w zestawieniu z usability klientów pocztowych i webmaili mogą być na rzeczy. Gdyby klient miał inny sposób pracy, bardziej opłacalne byłoby nie toppostować. Dawniej doklejenie starej wiadomości to był dodatkowy klik - opłacalne było nie doklejać. Teraz trzeba klikiem rozwinąć treść i ręcznie pousuwać - co jest wygodniejsze? Które zachowanie stalo się opłacalne? Technicznie możliwe jest i toppostować, i nie toppostować - tak jak w Twoich przykładach możliwa jest uczciwość i nieuczciwość. No i czy Diaspory nie promujesz po części dlatego, że w niej nieuczciwość jest nieopłacalna?
Akcji z Ello nie śledzę i właściwie nie kojarzę, ale jeśli to podobne do "bezpiecznych" serwerów pocztowych, których klucze przejmuje NSA, to może zacznie coś dzwonić. Jak się zostawia opłacalny kąsek, trudno oczekiwać, by po niego ktoś nie sięgnął.
Żeby tylko przewidzieć, co komuś się może opłacić - który biurokrata wpadł by na trashing albo kamery w toaletach? Czy zabezpieczasz serwer przed każdym bugiem, czy pomijasz te, które wezmą np. dźwiek wentylatora za samiczkę i uznają, że wato spenetrować obudowę, paląc się na kablach? Generalnie Bruce Schneier w swoim "Liars and Outliars" bardziej zajmuje się społecznymi aspektami bezpieczeństwa. Bawi się w socjologa i filozofa i nie pamiętam ani jednej linii kodu w tekście.
Ty się dostosowujesz do juzera i tworzysz prawo a ja usiłuję tłuc do łba "drukowane nie znaczy prawda", to że coś sobie można pomyśleć, nie znaczy, że to musi istnieć. (Taki spór metafizyczny o istnienie duchów, idei czy latajacych różowych słoni). No ale to już znowu metafizyka i marketing.
Pozdrawiam Dominik
Dnia niedziela, 2 listopada 2014 22:38:57 Dominik Tabisz pisze:
Ty się dostosowujesz do juzera i tworzysz prawo a ja usiłuję tłuc do łba "drukowane nie znaczy prawda", to że coś sobie można pomyśleć, nie znaczy, że to musi istnieć.
Jak juzer zbyt ostrożnie podejdzie do jakiegoś rozwiązania, to nic mu się złego nie stanie. Lepiej błądzić po tej stronie.