2014-12-03 1:34 GMT+01:00 Robert Partyka bobson@bobson.pl:
W dniu 2014-12-03 00:20, rysiek pisze:
Nie zmieniaj mi tu teraz tematu. Nie wydajnością się Fb i Google dorobiły, pojawił się nowy rynek, a oni akurat byli w odpowiednim miejscu i czasie.
A to jest akurat major pierdolenie. Mieli na tyle determinacji, by swoją niszę wykreować. Google do tego zaczynało na totalnie czerwonym oceanie. Wyszukiwarek było w pizdu wtedy. Tyle, że oni mieli lepszą i mieli determinację
O ile pamiętam, to miałeś ode mnie książkę "Build to last" - albo nie przeczytałeś, albo nie zrozumiałeś o czym ona jest. Polecam też, byś się zapoznał z "Bogaty ojciec, biedny ojciec".
Akurat zapoznałem się z tą pierwszą i niestety, ale nie zgadzam się z nimi. To nie wystarcza.
Nie ma czegoś takiego jak bycie w odpowiednim miejscu i czasie.
Bullshit. Spróbuj wystartować dobrą wyszukiwarkę teraz - nie dogonisz ich, choćbyś bardzo chciał.
Jedyny sensowny konkurent to specjalista, tzn. Wolfram Alpha, bo robi rzeczy, których Google całkiem nie umie. (Tzn. ma podpiętą Mathematicę i poważną bazę wiedzy z dziedzin inżynierskich.)
Panowie od Google dostali dobre finansowanie na starcie ($100k), bez tego wcale by nie ruszyło. Studiowali na jednej z najlepszych uczelni w USA. Jak myślisz, dlaczego Google jest w USA a nie np. w Rosji czy Polsce? Wybierz lepszy przykład. (Polecam Baidu, zobacz o ile później ruszyło, a miało algorytmy dużo wcześniej. Zobacz, kto ich dofinansował i kiedy.) http://en.wikipedia.org/wiki/History_of_Google
Te pozostałe wyszukiwarki były sporo gorsze - byłem, używałem. Rzeczywście sporo, do tego branża była bardzo mało rozwinięta. Boom .com jeszcze nie ruszył - Google startowało razem z nim i miało po prostu nieco lepszy plan na przyszłość niż reszta. Dlatego przetrwali. Od początku myśleli o zysku - reklamy były na starcie.
Z nowszych przykładów, taki np. Uber też dostał spore finansowanie na start.
To jest wymówka stosowana do racjonalizacji tego co się samemu robi, albo raczej czego się nie robi. Okazje kopią ludzi w dupę codziennie - ludzie są po prostu ślepi.
Tak, oczywiście. I wszyscy studiują na najlepszych uczelniach oraz znajdują inwestorów dających 100 k$ na start od ręki. A następnie ludzie inwestują w nich 25 m$. Really.
Sam zapierdalam też społecznie. Do tego ciągnę działalność i to na kilku frontach, a niedługo w kilku bytach prawnych. I nie tylko ja. Dzięki temu np. projekt OpenPKW
Brawa. Na pewno na tym projekcie osiągniesz sukces skali Google. Może Amazona.
Jest duża różnica pomiędzy ugraniem milionów dolarów a ugraniem kilkudziesięciu tysięcy złotych. Trochę jak pomiędzy zleceniem PKW jakiejś małej firemce za grosze (świetnie to wyszło), a poważnej firmie utrzymującej strony banków, za grube miliony.
Podobnie połowa softu OSS - jedna część to jest gruby biznes (pozdrów panów z RedHata, Sun Microsystems, Oracle, etc.), a jedna część to rzesza studentów lub programiści łatający problem, który ich dotyczy. Smutna prawda taka, że ta pierwsza część jest milion razy bardziej produktywna.
na razie nie musi prosić o wsparcie finansowe społeczności. I też się społecznie udzielam - owszem może nie tak mocno, jak Ty, ale na miarę możliwości i zasobów. Zaś zwiększanie zasobów finansowych pozwala udzielać się bardziej. Jak powiedział spin - ważne nie są pieniądze, tylko to co się z nimi ewentualnie zrobi.
Ważne są pieniądze *i* to co się z nimi zrobi. Bez pieniędzy czy innego poważnego wkładu na start nie ruszysz i tyle. Coś trzeba jeść, gdy pracujesz nad <x>.
Do pewnego miejsca zapał wystarcza, ale po chwili trafiasz na mur berliński - bez kasy nie ma (szerokiej) reklamy, bez reklamy nikt o tobie nie wie. Crowdfunding czy P2P lending pomagają, ale też niekoniecznie wystarczają. Internet troszkę ułatwił reklamę, ale to nowa rzecz - ludzie nadal czytają gazety i oglądają TV (choć internetowe).
Darowizny mogą wystarczyć, ale nie zawsze tak jest. (Ukłon w stronę Rysia.) Przy czym uzyskanie darowizn to też ciężka praca.
I proszę skończ to teatralne "ok, idę do korpo" bo ubliżasz inteligencji rozmówców.
Tu się zgodzę.