Hej,
Szybki update nt lokalu 1 z poprzedniego wątku: wczoraj wieczorem
właściciel przesłał 2-stronicowy szkic umowy, który przedyskutowaliśmy
na kanale siedzibowym (do którego też podlinkowałem w poprzednim
wątku). Odpisałem od razu właścicielowi SMSem z propozycją, że mogę od
razu oddzwonić; alternatywnie moglibyśmy porozmawiać dziś rano. Zanim
zadzwoniłem, doprecyzowałem kilka zmian w umowie. Rozmowa była szybka,
bo właściciel stał na światłach. Potwierdził, że nadal nie znalazł
nikogo jednoznacznie zdecydowanego na lokal i że da znać jak przeczyta
naszą propozycję zmian. Najprawdopodobniej nie wynajmiemy tego
dzisiaj, więc pewnie temat zostanie jeszcze srogo przemielony na
spotkaniu na żywo :)
A teraz prośba o wsparcie mentalne: ziomeczki, wymiękam. Do tej pory
funkcjonowałem z podejściem "jakoś to będzie" i każdy kolejny krok
miał prowadzić
do następnego, którego w danym momencie jeszcze nie widziałem. Kwestię
wynajmu zostawiłem dla abstrakcyjnego Jacka Z Przyszłości, bez
zastanawiania się ile stresu i odpowiedzialności będzie musiał łyknąć.
O ile nie mam wątpliwości, że sobie poradzę - koniec końców,
hackerspace w Łodzi to moje prywatne marzenie od ładnych kilku lat - o
tyle muszę coś zastrzec, żeby po prostu nie zwariować.
Dostałem od wielu z Was masę ultrawartościowych uwag na temat wynajmu
i rany, chciałbym mieć tyle energii i odwagi żeby wszystkie je
wdrożyć. Mam wrażenie, że bylibyśmy wtedy zabezpieczeni na każdą
ewentualność, albo przynajmniej na bardzo ich wiele. Niestety czas nas
trochę nagli i muszę priorytetyzować, przez co mimo że najchętniej
zrobiłbym tak, żeby każdy był zadowolony, w praktyce niektóre sugestie
będę wdrażał z kompromisowymi zmianami - lub wcale. Obiecuję za to, że
każdą radę wysłucham i przemyślę, a także postaram się odpowiedzieć.
Tak samo jak Wy, mam cały czas w głowie dobro Hakierspejsu i staram
się, żeby ryzyko które podejmuję było wkalkulowane. Oczywiście jeżeli
ktoś widzi zagrożenia, które mogą urosnąć do rangi od pięciocyfrowej
wzwyż, proszę bić na alarm :)
Tak, prawdopodobnie część pieniędzy, które wydamy, zostanie wydana
nieefektywnie. Błędy *zostaną* popełnione i jest to naturalna część
procesu uczenia się - koniec końców, żadne z nas nie może do końca
powiedzieć że wie, co robimy. Nie mamy w HSŁ doskonałego doświadczenia
w tworzeniu NGO i wynajmowaniu lokali użytkowych. Jeżeli to kogoś
uspokoi, powiem to samo co mówiłem Kujawkowi wczoraj przez telefon:
tak długo jak długo koszty złych decyzji zamkną się w kwocie
cztero-pięciocyfrowej, mam środki żeby samodzielnie to Hakierspejsowi
zrekompensować. W większości uwag, które słyszałem mówiliśmy raczej o
ewentualnym jednym czy dwóch czynszach albo kwocie kaucji branej jako
zakładnik. Biorąc pod uwagę, jaka jest cena lokalu, myślę że będziemy
w stanie to przełknąć a za drugim razem pójdzie nam sprawniej.
A mówiąc językiem metafor: próbuję wylądować z Hakierspejsem i na
razie próbnie dotykamy gruntu. Jeżeli okaże się, że grunt jest
niepewny, możemy jeszcze odbić z powrotem i wylądować gdzie indziej.
Tak czy siak, bez prób na pewno nie znajdziemy się na ziemi. To nie
jest lądowanie awaryjne, a pilot jest trzeźwy. Po prostu prosi Was o
zaufanie.
Pozdro,
Jacek "d33tah" Wielemborek