Pozwolę sobie się nie zgodzić. Ludzie z Wroclawia są tacy jak wszędzie i mają takie samo rozumienie słowa hacker. Co do popularności, to im większe zainteresowanie tematem wśród ludzi, tym lepiej dla nas, więc popularność jest ważna.
Mam wrażenie, że jednym z celów istnienia takiej pracowni jest szerzenie tworzenia wśród młodzieży, a do tego popularność się przydaje.

Naśmiewanie się wynika zwyczajnie niezrozumienia istoty rzeczy. Wizerunek jest dzisiaj czymś na czym ludzie robią biznesy. Mam kolegów, którzy prowadzą firmy badające wizerunek i radzą sobie świetnie. Zaręczam, że nie jest to temat, który można lekceważyć i obśmiewać. Kiedy spotkasz na swojej drodze jakiegoś starego dziadka na stanowisku, który słyszał w telewizji, że haker to zlo, a od którego będzie być może zależało czy ten spejs gdzieś będzie mógł zaistnieć, to zechcesz przedstawić się raczej jako maker niż hacker.

Ale tak jak mówię, przytaczam po prostu opinię faceta, który zjadł na budowaniu makerspejsów zęby i rzucam to pod rozwagę. Nie naciskam, nie byłem zadnym spotkaniu i żaden tu ze mnie lider.

Nie trzeba tego komentować jeśli uważacie, że pomysł nie jest warty wdrożenia.

Szkoda czasu na komentarze, które nie wniosą nic do dyskusji, a mają na celu tylko zdyskredytowanie (nie mojego, zaznaczam) pomysłu.


2013/1/22 Hubert Jarosz <hubert.jarosz@gmail.com>
Nie jesteśmy bandą polityków czy celebrytów, by walczyć o popularność, szczególnie na zachodzie ;) Ważne by ludzie z Wrocławia o nas wiedzieli...



--
Pozdrawiam,
Radek