No właśnie wydaje mi się, że chęć koordynacji wynika bezpośrednio z
potrzeby znalezienia lepszego optimum w sytuacji, kiedy jest to możliwe.
A możliwe jest, dokładnie tak jak piszesz, kiedy pętla zwrotna jest
"luźniejsza" -- to znaczy, kiedy masz większy margines na
eksperymentowanie. I to daje się zrobić.
Stąd się biorą różne programy wspomagania nowych przedsięwzięć,
dofinansowywania ochrony środowiska czy "miękkiego lądowania" dla
bankrutujących startupów. Wszystko to ma na celu rozluźnienie tej pętli
zwrotnej, albo nawet jej przerwanie.
zatem jeśli w jakiś sposób znajdzie się kilku ludzi skłonnych
do współpracy, mają szansę dokonać wielkich rzeczy.
Problemem nie są ludzie. Problemem są korporacje. Korporacje są prawnie
zobowiązane do maksymalizowania użyteczności i najczęściej jest to
bezpośrednio wpisane w ich wewnętrzne przepisy i kulturę. Mają też
jedną, także prawem nadaną, funkcję celu: przynosić zyski
akcjonariuszom. Efekt widać.
Tu się zgadzam, maksymalizacja zysków krótkoterminowych i niepodejmowanie "ryzyka" są bardzo chujowymi rzeczami ze strony korpo.
Już pomijając fakt ze opóźniają fajny R&D i nowe technologie o dziesięciolecia.
A i owszem, masz jak. Uniwersalna odpowiedzią na umysłową tragedię
krytyków the commons (tłukliśmy to w zeszłym roku) jest, że the commons
= współdzielony zasób + zestaw zasad ochrony i zrównoważonego
wykorzystania tegoż + społeczność nadzorująca tenże zasób.
(...)
Social codes, gentlemens’ agreements, industrial guilds, criminal organizations, traditions, friendships, schools, corporations, and religions are all coordinating institutions that keep us out of traps by changing our incentives."