To mi przypomina takiego demota jednego:
"Na co mi matma, jak dorosnę będe robił gry komputerowe"
a pod spodem śmieszukące Unity, OpenGL, Nvidia, Autodesk, i parę innych.
To prawie jak mój sposób myślenia w szkole średniej/na początku studiów - z tą tylko różnicą, że już robiłem te gry.
Mógłbym o tym długo opowiadać. W telegraficznym skrócie - to co w szkole uchodzi za matmę jest robione bez zrozumienia, bez celu, jako sztuka sama dla siebie. Nie dziwię się nikomu, kto stwierdza, że to bez sensu. Ale to nie wina materiału tylko tego jak go uczą. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że większości nauczycieli nie zależy, bo oni sami nie czują, po co to wszystko.
Powyższe, oraz to, że matma w gamedevie nie ma aż tak dużo wspólnego z matmą uczoną w szkole.